W drodze do zdrowia 9 i 10 || 0.01km
Mimo, że już prawie dwa tygodnie po zabiegu, to nic mi nie wolno. Najlepiej jakbym chuchał i dmuchał na siebie jak nie wiem co. Żeby czasem coś mi się nie stało. Na dwór wyjść mogę, ale mam brać kule, bo lekarz kazał 2 tygodnie z kulami chodzić. Najlepiej jednak, "abym nie przeciążał tej nogi". Najlepiej jakbym wogle tylko leżał i uważał "bo to wszystko jeszcze świeże" "bo to jeszcze na to za wcześnie".
Wczoraj mi już mówiła, jak mam za dwa tygodnie organizować przeprowadzkę do nowego mieszkania, bo przecież jestem "po operacji". Za dwa tygodnie będę dokładnie 4 tygodnie po operacji! Nie to za mało - w jej mniemaniu ja przez trzy miesiące muszę "CONAJMNIEJ" uważać na tą nogę, bo to nie tak szybko się zrasta.
Wiem, że się martwi, ale ja jakoś nie mogę przestać odnosić wrażenia, że chce kierować moim życiem za mocno. Gdy naciska za bardzo to czuje, że zamykam się w sobie, że odrzucam pomoc. Nie lubię się pieścić, czasem ryzykuje, dużo ryzykuje ale chce iść na przód. Samo to, że na rowerze jeżdżę takie dystanse sprawia, że to ryzyko. Ktoś powiedziałby sobie - po twoich perypetiach z noga powinieneś o siebie dbać, uważać, szanować zdrowie itd.
I chyba to robię. Nie do końca jednak powielam schemat, przez wielu uważany za "bezpieczny". Bezpiecznie byłoby codziennie chodzić do pracy pieszo, albo jeździć autobusem, a wakacje spędzać na wczasach spacerując i pijąc piwo na plaży. Ja jakoś nie przepadam za plażowaniem. Lubię swoją dziedzinę sportu, lubię być na granicy ryzyka, lubię być na granicy wytrzymałości.
Spędzanie całego dnia w domu na niczym to ciężka psychicznie działka... przetrwam i niebawem zacznę przygotowania do nowego sezonu!
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew