W drodze do zdrowia 13 || 0.00km
Dziś jesienny dzień, dzień zadumy i dumy z Polskiej reprezentacji. Jest to również dzień porządków. Dziś na warsztat trafiło kilka pudeł z moim używanymi częściami i tzw - rowerowym stuff`em. Cała masa "jeszcze-się-przyda" gratów osiągnęła apogeum, więć na śmietnik poszło kilka starych i nieopisanych łańcuchów. Nawet nie wiedziałem już czy to są 8-kowe czy 9-kowe. Nastał również dzień gdy porządkuje nieco swojego maila, konta pocztowe i robię jeden account, aby najważniejsze info z mojej bytności w sieci spływało prosto na talerz. Nie odkryłem ameryki - wiem - ale wcześniej z programów pocztowych korzystałem tylko w korpo. W sumie w takich wielkich sieciach to potrzebne, bo cała masa mailingu od dyrektorów działów się przewijała, jednak tutaj w zaciszu domowym, chce nieco ułatwić sobie sprawę.
Rower zyskał nareszcie drugi koreczek na kierownicę, nie mam niczego ładnego, więc oba sa lekko pokiereszowane. Najważniejsze, że owijka się nie odwija. Na kierownice wróciła również lemondka. Spodziewałem się sporego zysku miejsca, na więcej gadżetów, ale poza nowym wyglądam chyba nie wiele się mój kokpit zmienił. Na pewno zmianie uległa szerokość. Poprzedniczka z Białego cienia miała 420 mm, obecna ma ich aż 580 mm. Sama szerokość mam nadzieje, wpłynie na realną wygodę użytkowania. Planowałem rozstawienie lemondki nieco zwiększyć, ale zmiana grubości na rurce mocującej kierownicę wypada akurat w tym miejscu, więc ten element musi pozostać bez większych zmian.
Kierownica jeszcze bez koreczków.
Zdrowie...
No właśnie - od wczoraj nie mam szwów. Rany - ich zdejmowanie to była jakaś masakra. Mama postawiła na swoim i zdejmował mi je lekarz, sąsiad. Nigdy do tej pory, nie miałem doświadczenia z takim rodzajem szycia i tak długim trzymaniem szwu. Nitki się powrastały, a ich usuwanie? No cóż, od wczoraj zmieniłem zdanie o zdejmowaniu szwów;) Nie będę was w detale wtajemniczał, to troszkę drastyczne było.
Jutro mam w planie iść już do roboty, mimo, że zwolnienie mam do środy. I tak się zastanawiam, czy to mi się opłaca, czy pracodawca i tak mi 100% policzy te kilka dni za to, że wróciłem wcześniej do roboty? Na l4 chyba mi 80% płacą nie? Zresztą, nie tyle kwestia finansów tu odchodzi, co bardziej nudzenia się w domu...
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew
Ksiegowy
Jabłonna
Znacie mnie z bikeloga jako Księgowy, ale tak naprawdę nazywam się Adam. Jestem grzesznikiem i grzeszę "cyklicznie" od 2007 roku. Nigdy nie wygrałem, żadnego maratonu, ani nie zdobylem podium w niczym co mogłoby sie kwalifikować, choćby do medialnego szumu ale mam kilka rzeczy, które uważam za swoje małe "zwycięstwa"
Moje skromne osiągnięcia.
Najwięcej kilometrów po górach: 300km i 4000m przewyższeń w 24h.
Najwięcej km z sakwami: 255km w 24h 2007r. Szwecja
Najwięcej km w 24h: 503km czerwiec 2014
Najwięcej km "na raz": 528km w 25h25minuth 2014 r.
Najniższa temperatura w jakiej jechałem: -22stopnie
Najwięcej km w silnym mrozie: 100km przy -18stopniach
Łączny przebieg od 2007 - 101 tysięcy kilometrów.
Dystans całkowity | 117717.24 km |
Dystans w terenie
| 8905.77 km (7.57%) |
Czas w ruchu
|
120d 14h 59m |
Prędkość średnia: | 17.17 km/h |
Baton statystyk
|
|
Profil | Profil bikera |
Więcej statystyk | Statystyki rowerowe |
Wykres roczny