Jakoś tak wstawałem opornie dziś rano i nie mogłem zebrać się z łóżka, nawet przewidywałem, że rano nie będę jeździł. W końcu jednak się zdecydowałem i zanim się zebrałem to było już późno. Stąd 21 minut a nie pół godziny. Trzeba bylo się oblać wodą z rana przed pracą żeby nie śmierdzieć.
Zdecydowanie pasuje mi nawet krótka jazda z rana. Dodaje energii mimo, że ją odbiera. Lubiłem te poranne wyjazdy o 8:00 jak było ciepło, robiłem wtedy około 25 km czasem więcej. Teraz pogoda do wyżygania "radosna" to przynajmniej te poranne dawki endorfin mnie podnoszą.
Znacie mnie z bikeloga jako Księgowy, ale tak naprawdę nazywam się Adam. Jestem grzesznikiem i grzeszę "cyklicznie" od 2007 roku. Nigdy nie wygrałem, żadnego maratonu, ani nie zdobylem podium w niczym co mogłoby sie kwalifikować, choćby do medialnego szumu ale mam kilka rzeczy, które uważam za swoje małe "zwycięstwa"
Moje skromne osiągnięcia.
Najwięcej kilometrów po górach: 300km i 4000m przewyższeń w 24h.
Najwięcej km z sakwami: 255km w 24h 2007r. Szwecja
Najwięcej km w 24h: 503km czerwiec 2014
Najwięcej km "na raz": 528km w 25h25minuth 2014 r.
Najniższa temperatura w jakiej jechałem: -22stopnie
Najwięcej km w silnym mrozie: 100km przy -18stopniach
Łączny przebieg od 2007 - 101 tysięcy kilometrów.