Do pracy 220 - Trudni klienci | Księgowy

Do pracy 220 - Trudni klienci || 3.00km

Czwartek, 29 stycznia 2015 · Komcie(5)
Podczas sprzedawania rowerów stykam się czasem z bardzo dziwnymi ludźmi. Dziś miałem spotkania wyższego stopnia. 

Pierwszym klientem, na rower na kołach 24 cale, był Pan który jedzie na sztafetę to Turcji ze swoim 7/8 letnim synem. Nic w tym dziwnego, że chce synowi kupić dobry rower na wyprawę, bo z poprzedniego wyrósł. Tu jednak pojawia się perełka. Oni jadą do Turcji za niecałe 10 dni. Z czego kilka dni to będzie przetransportowywanie rowerów busem, a oni dojadą na miejsce innym transportem. Efekt? No rower dobraliśmy, jest na dzieciaka na styk, mniejszy nie może być, ale młody prawie wisi na ramie. Tata jednak zdecydował się na zakup, aby rower był dobry i miał więcej biegów niż poprzedni rower na kołach 20-22cale. No najlepiej jakby ów rower miał jeszcze mnóstwo przerzutek, dziewięć albo przynajmniej osiem z tyłu. No ten miał z tego co pamiętam siedem. Dzieciaczek nie bardzo wie jak zmieniać biegi, bo poprzednio miał rowerek z manetką grip-shift, taką a`la motocyklową i miał biegu tylko na tylnych zębatkach. Teraz rower będzie miał biegi klasyczne, z dwoma dźwigniami, do zwalniania i podwyższania przełożeń. 

Chłopaczek to taka kruszynka, że ten rower to wydaje się dla niego jeszcze sporo na wyrost, mimo iż sięga nogami i jakoś tam przejechał się po sklepie, widać, że jeszcze nie w pełni panuje nad rowerem. Klamki musieliśmy hamulcowe cofnąć, aby sięgał małymi paluszkami. Siodełko już go uwiera, a tylko po sklepie się przejechał. 
Tatuś jednak jest przekonany że da radę, pytał o hol sztywny bo tam góry będą i może czasem trzeba będzie go podciągać pod górki. 

Lekkomyślność mnie powala. Dzieciak nie zdąży się zaznajomić z rowerem, a tatuś mu planuje kilku-godzinne codzienne jazdy po Turcji. Z tego co słyszałem po 60-70km dziennie. Dzieciak jest najmłodszym uczestnikiem tej wyprawy. 

Drugi tatuś był u nas już kilka razy. Mamusia z córką wybrały jeden rower, potem tatuś z tą samą córką drugi. W sumie wyszło na to, że tatuś z córeczką przyjechali dokończyć zakupu. Biedny ojczulek chciał jakoś ubrać ten rower po swojemu. Kombinował z bagażnikiem, ale nie dało się, potem koszyczek. Ok pokazuje mu taki dziewczęcy różowy, dziecku się oczy świecą na widok koszyczka, a tatuś kwituje to:
- weź pan, taki kolor, daj pan jakiś inny bardziej normalny.
Wybraliśmy kilka koszyków, dziecku podobał się taki seledynowy z falbanką w kwiatki, tatuś w te słowa rzecze:
- poco to to przyczepili tu takie gówno. <falbanki kwiatki> W razie czego te frędzelki się odpruje. Zresztą dziecko drogie po co ci taki koszyk - zobacz ten czerwony będzie pasował.
- Tato ale jak czerwony do seledynowego nie pasuje.
- Jak nie pasuje! No pasuje...
- Ale tato - dziewczynka się obrusza do reszty - to jak pomarańczowy do seledynowego - to dwa inne kolory.
- No właśnie, zobacz koszyk to ogień, rower to woda pasują idealnie!

Nie starałem się im doradzać, ale ojciec wyraźnie miał wizje jak tower ma wyglądać, i najlepiej aby rower dla 8 latni nie byl ani w kwiatki, ale w frędzelki, a najlepiej jakby miał inny kolor i był czarny. Facet, mimo, że rower wybrali wcześniej spędził u mnie 1,5h latając po sklepie i próbując dobrać coś do roweru dla córki. Dziecko już miało dość, usiadło sobie na stołku i mówi do taty:
- tato, a kiedy będę mogła się przejechać na rowerze?
- poczekaj jeszcze, musimy ci dobrać ten cholerny koszyczek.
- ale ja już wybrałam...
- no ale może jakiś fajniejszy będzie pasował nie w takim sraczkowatym kolorze. 
- ale mnie już nogi bolą, chcę już do domu.
- to siadaj sobie i czekaj...

W końcu wyszli. Rower kupiony, tata niepocieszony, koszyk mu się nie podobał, bagażnika się nie dało przymocować, no nie wszystko poszło wg ojca wizji. Rower w jego mniemaniu był za dziewczęcy!:P
Niby jeden klient a po tym 1,5 godzinnym kupowaniu jego i córki, taki byłem przeorany że do końca pracy (całe 30 minut siedziałem). A przepraszam oglądałem jeszcze mecz. Pan latał po sklepie z córką, a ja kibicowałem naszym - WYGRALI:D

Wróciłem do domu i padłem na twarz... zapowiada się trzecia z rzędu sobota pracująca...och no...:(



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Komentarze (5)

Też taki miałem - to znaczy w założeniu nie miało się kręcić, ale często coś się zacinało - i albo kręcisz albo śmierć :) to chyba było właśnie Salto :)

Trollking 20:17 czwartek, 29 stycznia 2015

Mój mężul jak był mały to ojczulek kupił mu taki rowerek co trzeba było cały czas pedałować, (korba cały czas się kręciła) i kiedyś zaliczył glebę i miał traumę na rower...

Katana1978 14:36 czwartek, 29 stycznia 2015

Niech mały cierpi - potem każdy kolejny rower będzie dla niego jak błogosławieństwo. Ja jeździłem na Wigrach, Salcie i Reksiu - to były dopiero wyzwania :)

Trollking 13:27 czwartek, 29 stycznia 2015

Ja współczuje jeszcze bardziej dziewczynce - tatuś chciał wyraźnie kupić pod siebie :P Szkoda, że nie ten rozmiar :D

jelona 12:24 czwartek, 29 stycznia 2015

Biedny ten dzieciak co jedzie na wyprawę - przez takiego ojczulka może znienawidzić jazdę na rowerze ... a gripy ja bardzo lubię. Mój kross ma gripy :)

Katana1978 09:04 czwartek, 29 stycznia 2015
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa iewar

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]