Dziś przed pracą zdecydowałem się wybrać na pętelkę. Po wczorajszej super ciepłej niedzieli liczyłem, że pławić się będe w wiosenności i nurzać pocznę w cieple. Niestaty oszukałem się. Dawno tak nie wymarzłem. Jechałem na granicy "chyba zimno mi w sumie" " o jak mi zimno". Pętla znana z zeszłego roku - Legionowo - Jabłonna - Janówek - Wieliszew - Nieporęt.
Dziś także, pod sam koniec jazdy, zdecydowałem się wpaść, na kawę do MC donalda. Reklamują się przecież, że za darmo rozdają do 15ego. No to pojechałem - Powiem wam. Pyszna ta kawa. Z pianką taka z cukrem można z mleczkiem. Jutro też ich na kawkę naciągnę - a co!
Dziś bez zdjęć z trasy, za to z fotką roweru jaki nam trafił na seriws.
Piękna maszyna, poniżej chyba 7 kilo waży. Nie pytajcie ile kosztuje;)
Znacie mnie z bikeloga jako Księgowy, ale tak naprawdę nazywam się Adam. Jestem grzesznikiem i grzeszę "cyklicznie" od 2007 roku. Nigdy nie wygrałem, żadnego maratonu, ani nie zdobylem podium w niczym co mogłoby sie kwalifikować, choćby do medialnego szumu ale mam kilka rzeczy, które uważam za swoje małe "zwycięstwa"
Moje skromne osiągnięcia.
Najwięcej kilometrów po górach: 300km i 4000m przewyższeń w 24h.
Najwięcej km z sakwami: 255km w 24h 2007r. Szwecja
Najwięcej km w 24h: 503km czerwiec 2014
Najwięcej km "na raz": 528km w 25h25minuth 2014 r.
Najniższa temperatura w jakiej jechałem: -22stopnie
Najwięcej km w silnym mrozie: 100km przy -18stopniach
Łączny przebieg od 2007 - 101 tysięcy kilometrów.