Do pracy 10 i 11 - Piątkowo Sobotnia jazda || 43.00km
W PIĄTEK - lało. "K" Zaproponował mi, że mnie odwiezie DO PRACY! Ledwo oczy otworzyłem, a tu telefon:
- Ty w ten deszcz, jechać będziesz?
- eee no...
- Wpadnę po Ciebie furą weź rower do bagażnika się wrzuci. Będę w banku w okolicy rano. Potem jeszcze do Hurtowni zajedziemy.
Tak więc się stało. Wpakowaliśmy shannon do auta i zajechaliśmy do Hurtowni mojego byłego pracodawcy. Po drodze wpadliśmy po pączki, a na miejscu w magazynie wypiliśmy sobie z kolegami kawkę. Na miejscu w hurtowni, był jeszcze mój "ex ex szef" czyli były szef mojego byłego szefa "D". Nie wiem co sobie pomyślał, jak rozsiedliśmy się z "K" u chłopaków na kawce z pączkami, ale minę miał jak z obrazka, a oczy jak 5 złotych.
W pracy mocowaliśmy wielką tablicę na części, taką z aluminiowymi poziomymi listwami na których przyczepia się towar. Później nastąpiło zapełnianie tablicy sprzętem i rozpakowywanie kolejnych pudeł z towarem i częściami.
Dzień spędziliśmy wsłuchani w hity VOX fm co jakiś czas nucąc sobie ostre gniotki:D
SOBOTA - już bez deszczu ? A gdzie tam panie - wiadomo jak weekend to zawsze wali deszczem. I to do tego jeszcze pod wiatr. Jechałem te 14 km dość dynamicznie, ale dojechałem taki zmordowany i mokry, że miałem szczęśćie, że "K" już napalił w piecu i było ciepło. Ciuch szybko wysechł i można było go potem założyć suchego przed powrotem do domu. Utargowaliśmy coś dowiesiliśmy towaru a na koniec pracowitego dnia zamówilismy sobie pizzę na spółkę. Pfff - ciepło, sucho aż mi się nie chciało z firmy ruszać.
W sumie wpis z 2 dni. Jeden pelny dojazd i jeden powrót w jedną stronę.
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew