Do pracy 14 - Trzy_czwartek... || 34.34km
Dla ludzi spoza okolic Warszawy info.
Pewnego dnia szedł sobie chłopak, policja zatrzymała go do kontroli, bo wydał im się podejrzany. Ten zaczął uciekać i go złapali. Okazało się, że miał samarkę z ziołem. Chciał połknąć, ale mu wpadła do tchawicy. Udusił się. Policja go reanimowała, zanim podjechała karetka. Tak zeznał naoczny świadek - kolega który był przy "zatrzymaniu". Lud kibolski wmówił sobie, że policja go złapała i mu kolanem blokowała gardło, aby nie połknął zioła. I dlatego nie żyje... Oczywiście po tym było głośno a w Moim mieście wybuchły zamieszki:
Miejsce niedawnych zamieszek w Legionowie. Znicze pod Komendą się palą. Nie ogarniam... chłopak miał zioło, połknął - wpadło mu gdzie nie trzeba, a tu spisek, że go policjanci zadusili. Jasne... teraz jak cię za brak oświetlenia radiowóz zatrzyma to wyskoczą z paralizatorem i najpierw cię powalą, a potem spytają czemu nie masz światełek? Ludzie proszę was... nie żyjemy w okresie zomo!
Choć jak patrzę na te wideo z zamieszek to bym ostrą amunicją potraktował tych debili co rozróbę robili na mieście.
Jak się deelerzy sami zaduszą będzie po problemie z narkotykami. Gdyby jeszcze pijani kierowcy zabijali tylko siebie, a nie innych niewinnych to byłoby malinowo... niestety, życie to nie em jak miłość... tu ginie się na prawdę, a nie w pudłach...
O takiej pozie porannej śmiem mówić: Wypalam Oczodoły - Jestę Lordę...
Zakodowałem sobie, że jest 9.05 i co? Jadę z tą myślą delektując się słońcem planetarno kosmicznym! Naglę co ja paczę! Jest 9:25, a ja frywolnie udaje się w kierunku od-pracowym zamiast do-pracowym. No szefa mam fajnego, ale to nie znaczy, że mam na
dwunastą dojechać. Nawracamy szwagier i buta... w bluzie się uparowałem, ale 30 km/h z korby nie schodziło.
Widziałem pszczółeczkę! tak tak naprawdę widziałem pszczółeczkę!
Gdy czas do domu, a za oknem ciemno i mrozek "chyta"...
Dzień minął spokojnie. Choć kilku ciekawych klientów miałem. O ile klientem można nazwać panią co po kartony rowerowe wpadła.
"Wie pan bo dziś jest Józefa, a ja mam remont w domu i mi szafę montowali, i podłogę mam brudną, a do kościoła jadę..." - ileż treści w tym jednym zdaniu niesie w sobie ta wypowiedź. Już miałem zagadnąć " co!!!?", ale pani raczyła sprostować.
"na rowerze do kościoła jadę, to wezmę kartony bo mi podłogę pobrudzą jak tą szafę montowali" - Polski to jednak trudny jest. Gramatyka, składnia, logika w zdaniu... podrzędnie, nadrzędnie i prostopadle złożone to zdanie było. Dwie treści w jednym zdaniu przeplatały się jak fastryga. Pani chyba nie doi końca rozgarnięta swoją drogą. Na starą Ukrainę prostopadle na bagażnik nabrała kartonów chyba ze cztery. Jak jakiś żagiel to wyglądało. I wtem poczęła do kościoła iść z rowerem i kartonami. Tego dnia wróciła jeszcze raz po pudła z własnym nożem... strach się bać. Niemniej - cieszy mnie fakt, że jej pomogłem, choć co ma Oblubieniec Józef do Szafy i podłogi to do teraz w głowę zachodzę;D:D:D:D
Dobrej nocy życzę wam i niech wam Józef z kartonami łaskę z nieba ześlę!
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew