Do pracy - jestem hipsterem? || 30.00km
Do pracy - po prawie trzech dniach odpoczynku w święta, znów do pracy. Nie czuje się źle, że do pracy wracam. Po prostu jadę, robię to co do mnie należy. Uważam, że do pracy trzeba chodzić, jeździć biegać - jak kto woli. Nie wiem jak można nie pracować. Ta codzienna ośmiogodzinna pora niebytu w domu jest ważna dla naszej stabilizacji społecznej. To element kulturowy budujący nasze społeczne więzi. To jak z posiadaniem fejsbuka... nie masz nie istniejesz spoleczne (upraszczając). I tak samo z pracą. Dobrze jest do roboty iść, a potem dobrze jest ponarzekać na pracę jak przy piwku, kawce, czy na siodełku się siada. Oczywiście nie nalezy się zarabiać po "okcie", ale chyba nie potrafiłbym siedzieć całymi godzinami w domu mając w odczuciu, że ktoś na mnie zarobi. Nie powodzi mi się źle, ale idę do pracy bo chyba bym zgłupiał z nudów w domu. Tak po prostu jest zdrowiej. Czasem człowiek ma dość, chciałby odpocząć. I dobrze. Nie mówie, że urlopik nie... że czas oddechu nie. Mówie tu o niepracowaniu permanentnie przez np 2-5 lat z własnej woli. Na zasadzie bo mi się nie chce. Bo "jeszcze mam czas na to". "W sumie nie powodzi nam się tak źle".
Może gdybym miał ze trzy mieszkania, wynajmował je i miał hajs z wynajmów to bym się zastanawiał co zrobić, czy iść czy nie iść do pracy. Obecnie jednak - najzwyczajniej w świecie idę!
Skąd te dziwne przemyślenia? Ech ostatnio zirytowałem się po rozmowie z kimś. Nie ważne... po prostu uważam, że pracować trzeba. Bo potem płacz i lament jak siema 40 lat i państwo Daj kasę bo ja biedny i nie mam pieniędzy na nic...
Do pracy pojechałem więc jako rodowy zwyczaj nakazuje. Oczywiście musiałem czegoś zapomnieć - jak to ja. Zapomniałem okularów rowerowych. Dawno nie jeźdizęłm bez nich, więc poczułem bardzo ich "nieposiadanie". Wiało, pyliło i jakoś tak szczypało. Nie wiem jak można bez okularków śmigać. Ja już chyba jestem na nie skazany. Skazany na okularnictwo!
Co do handry poświątecznej. Generalnie jakoś jeszcze nie mija. Jechałem dziś do pracy taki "umęczony pod `ponckim` Piłatem" i nie mogłem znaleźć melodii. Ok bylo pod wiatr, było zimno. No było! I co! Kółko w zoo! Nie szło! Miałem jechać na dorkętkę przed robotą, ale dwie drzemki budzika skutecznie mnie odwiodły od tego zamiaru. Tylko żone rozeźliłem, że tak obudziłem dom wcześnie. W efekcie? W efekcie pojechałem do pracy zmarzłem w dupkę i 10 minut czekałem przed bramą na szefa, bo mi się... nie chciało dokręcać.
W drodze powrotnej zabrałem z pracy okularki "zerówki" które mamy skądś-tam takie do obsługi klientów "z jajem". Czasem zakładamy je dla jaj, aby obsługiwać ludzi "na poziomie" a może bardziej zwyczajnie zrobić sobie zbyty. Mniejsza o większość, pozyczyłem te oksy by w drodze powrotnej mieć komfort wietrzno-pylowy.
Słabo mi idzie robienie sobie selfie z lustra, więc poprosiłem żonkę o przysługę i walnęła mi klasycznego face fota.
I co? Dobrze? Do tego spodnie rurki, ostre koło i wąsa zapuścić! I można kozaczyć! Hipstersko!
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew