Wojownicze Gwiazdki Ninja! || 61.00km
Rano jakoś tak, niby zimno, niby ciepło... nie wiadomo jak. Po zimowych świętach pogoda zaczyna się odbudowywać na dobrą stronę mocy. Po świątecznym marazmie jakoś nie jechało się dobrze. Wiatr zdecydowanie przeszkadzał. 14 kilometrów porannego pedałowania wymodliłem chyba dziesiątkę różańca. A ostatni odcinek to już miałem centralnie pod wiatr...
Matko Bosko Kochano...
Dzień w sklepie, nie wyróżniał się niczym szczególnym, no gdyby nie klienci... Ci nigdy nie są tacy sami. Jeden pan chciał aby mu tylko:
- Przyjechałem do pana zrobić przerzuteczki bo nie działają.
- rower się nadaje na serwis. Tu jest tyle brudu, i napęd tak jest zużyty, że nie da się tego zrobić od ręki to wymaga głębszego zainteresowania tematem.
- No ja wiem, bo to jeżdżę tym rowerem sporo, ale to pan tylko te przerzutki tak cyk cyk zrobi i ja płacę.
- rower będzie gotowy ale za pięć dni.Od ręki tego nie zrobię.
- No ale pan tylko pyknie je panu to zajmie chwilkę
- przykro mi ale albo robimy dobrze, albo nie robimy wcale...
Inny znów wpadł koło zrobić.
- pan by mi tu skręcił bo ma luzy...
- ale to koło ma uszkodzony bębenek i nie ma czterech szprych...
- nie nie - pan mi tylko skręci bo ma luzy reszta to ja wiem...
<biorę kolo, czuje pod ręką jak kulki się chrupią, albo się rozpadły, albo wianek zmieliło w łożysku>
- to koło jest do generalnego remontu. Serwis piasty + wymiana kulek 40 zł. Możemy zrobić na popołudnie.
- Oj nie. Mi trzeba teraz...
- Od ręki panu tego nie zrobię.
< facet zostawił koło do "zrobienia". Rozbieramy koło, a tam pożoga! Miski wpadły do środka, kulki i wianek zmielone.>
- witam sklep rowerowy z tej strony się kłania. Dzwonie w sprawie tego koła, koło jest do wyrzucenia. Trzeba zmienić na nowe...
- Jak to, przecież ono się kręciło.
- Miski panu wpadły do środka łożyska są zniszczone, koło nie jest do uratowania.
< Pan przyjechał po godzinie obejrzeć koło>
- Witam, sprawa wygląda tak. - pokazuje panu zniszczenia pokazuje gruz z kulek i wianka- Trzeba kupić nowe koło. Nowe koło 100 zł
- Oj to niee... to nie wezmę nowego. Te mi je pan złoży "jak było", to ja je zabiorę. jeszcze na nim pojeżdżę.
- Jak mam je panu złożyć to koło to już szrot, do śmieci pan je wywali, albo lepiej na złom.
- No ale niech pan spowrotem to jakoś złoży i ja je wezmę. 100 zł na nowe koło to mnie nie stać.
- Przykro mi, nie jestem panu w stanie tego złożyć.
- No to jak to! Jak pan rozebrałeś to pan teraz składaj! Ja rezygnuje z usługi bo mam prawo! Proszę mi oddać koło w takim stanie jakim przyniosłem.
- no to proszę. - podaje panu koło i woreczek z ośką i kulko-miazgo-wiankami.
- pan raczy ze mnie kpić? - burzy się jegomość.
- nie czemu?
- niech pan to składa tak jak było! Jak ja będę na tym jeździł.
- Czy pan nie rozumie, że tego się nie da złożyć? Koło jest uszkodzone!
- Bzdury pan gadasz! Jak przyniosłem to się kręciło, i teraz pan je rozebrałeś i wmuszasz mi żebym nowe koło kupował!
- Przykro mi jeśli pan nie rozumie problemu.
- To jest szczyt wszystkiego! Co za ludzie w tym narodzie... naciągacze... złodzieje....tfu!
Oddalił się pan klnąc i biadoląc. Koło ma się rozumieć zabrał. Woreczek też.
Po pracy miała być runda na południe Warszawy po bilety do kina zarezerwowane. Pojechałem najpierw do KFC na kolację, a potem mostem północnym na południe. Na zachodniej stronie spotykam KESA. W zasadzie to on spotyka mnie. Chwila narady i jedziemy razem po te bilety. Niestety w okolicach Placu Wilsona, rozpada mi się kółko od przerzutki tylnej. Szybka naprawa i przerobienie przerzutki i decyzja zapada że wracamy najkrótszą drogą do domu. Na SKM nie chcę nam się czekać, więc jedziemy pod wiatr do domu. Gawędzimy, narzekamy i ganiamy za autobusami w tunelu aerodynamicznym. Ja niestety wolniej, bo muszę uważać na przerzutkę, kes ciśnie pod 40km/h za "czerwoniakami".
W domu jestem około 22:10
Co za dzień... co za noc...
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew