Ja cię panię... na wezwanie... || 30.00km
Do pracy fajnie - ciepło. Wreszcie. Szkoda, tylko, że wiatr mnie polubił i często wpada w odwiedziny!
Przyjemnie się pracowało dziś na słoneczku. Wystawiliśmy chyba ze 40 rowerów przed sklep. Klientów mogłem sadzać i towarzyszyć im na świerzym powietrzu. Opalałem się, i znosiłem niezdecydowanie pań o wiele lepiej niż podczas innych dni. Dziś po prostu mi się chciało chcieć. Szkoda, że moja energia nie przeniosła się na pana na koniec dnia.
Wpadł i od progu wyrazy na "K" i "H".
- bo ja "K" kupić przyjechałem whellera
- nie mamy już w sprzedaży whellerów. Możemy panu zaproponować Krossa
- pierd.. pan. Chcę whellera. Macie w internecie, że tu whelery sprzedają, a ja z Wólki jechałem!
- Znajdziemy jakiś rower dla pana.
- Wheler ma być "K".
No i pan się wił jak piskorz, przeklinał i co jakiś czas poganiał żonę.
- ty weź się na tym przejedź! I na tym! O ten to gówniany jakiś, nie wsiadaj na niego widać, że to jakieś chińskie gówno!
Pan daj jej jakiś porządny rower. Bo byle szitem nas pan nie omamisz!
Oczywiście, nie było zakupu finalnie. Nie znaleźliśmy wspólnego języka - dziwne. Bo miałem ochotę panu odpowiadać używając równie przyjemnych zwrotów co on. Zdecydowałem się jednak pozostać profesjonalny do końca. Pan jednak pojechał, zniesmaczony, że nie ma tu fajnych rowerów.
Najprzyjemniejszym hitem dnia była pani na CUBE. Wychodzę patrzę, a tu KATANA! Poznałem od razu! No taka niespodzianka! JEJA. Toż to prezent na wielkanoc! Czuje się zobowiązany! Że też chciało jej się taki kawał jechać tylko po to, aby do mnie zajechać. Niespodzianka super.
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew