Do okruszka codzienności... || 39.98km
Dzień był zaskakująco pogodny, mimo że już w niedziele ma lać to jechałem do pracy w słonku. WIatr nie przeszkadzał, można powiedzieć miód malina. Poranek zaczął się od standardowej procedury wystawiania rowerów. Ledwo skończyliśmy podjechali klienci. W soboty takie momenty nazywamy "falami". Każda fala jest taka sama, najpierw dużo kolejka a potem się wypłasza i jeszcze mniejsze takie "bujnięcia" się zdarzają.
Plusem tej soboty było ewidentnie to, że mogłem pracować na słońcu. Pięknie grzało, ciepło w plecki miód malina...
Razem z "K" mieliśmy trudne przypadki, równolegle obsługiwaliśmy dwie rodzinki. On dobierał rower dla pani miejski/trekkingowy a ja dla młodej córy "górala". Bite 60 minut, i w sumie chyba z 15 razy się zawodniczka przejeżdżała na każdymm z - w końcu pozostalych w puli wyboru - trzech jednośladów.
- weź jeszcze raz się przejedź - rzecze tata.
- no dobra.- i co? który lepszy?
- nie wiem- to weź jeszcze raz na tamtym...
- ok...
I tak przez pół godzinki bite, córa robiła kurs do bramy, nawrót i zmiana roweru...;D
W końcu się udało wybrać... Choć ojciec pewnie doradziłby jeszcze jeden raz "przejażdżkę" bo może ten ostatni raz wpłynie na decyzję w znaczący sposób!
Krótka informacja dla czytelników. Po ostatnich dyskusjach, chcę sporostować pewne sprawy. Opisywane zdarzenia na blogu są przeze mnie przejaskrawiane, i bardzo często wydarzają się nie w dniu w którym opisywałem. Sa to historie prawdziwe z życia wzięte. Dialogi może toczą się podobnie, ale nie jestem w stanie w 100% przekopiować tego co klienci mówią do mnie. Jeśli ktoś z was drodzy czytelnicy odszukuje w tych opisach siebie, to znaczy, że wielu ludzi jest do siebie podobnych. Moim celem na blogu nie jest wyśmiewanie pana Piotra Kowalskiego, czy innej Marianny Mikulskiej... opisy są bezosobowe, nie mają charakteru nakierowanego na drwinę z konkretnej osoby. Pokazują życie w sklepie rowerowym, w serwisie i umieszczam je, bo to kopalnia wiedzy, zachowań i czasem niezły kabaret.
Jeśli ktoś uważa, że obrażam tym samym klientów, że moi czytelnicy mogą być dotknięci, cóż nie do końca się z tym zgadzam. To troszkę jak z opowiadaniem kawału o blondynkach. Jeśli ktoś opowiada kawał o blondynkach w obecności blondynki, to przecież nie jest powiedziane, że to właśnie dana blondynka jest ta "głupia". Nie wrzucajmy wszystkich do jednego worka. Praca to praca, a sytuacje codzienne, irytujące, zabawne i komiczne są wszędzie.
Z wyrazami rowerowego szacunku
Księgowy:D
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew
Ksiegowy
Jabłonna
Znacie mnie z bikeloga jako Księgowy, ale tak naprawdę nazywam się Adam. Jestem grzesznikiem i grzeszę "cyklicznie" od 2007 roku. Nigdy nie wygrałem, żadnego maratonu, ani nie zdobylem podium w niczym co mogłoby sie kwalifikować, choćby do medialnego szumu ale mam kilka rzeczy, które uważam za swoje małe "zwycięstwa"
Moje skromne osiągnięcia.
Najwięcej kilometrów po górach: 300km i 4000m przewyższeń w 24h.
Najwięcej km z sakwami: 255km w 24h 2007r. Szwecja
Najwięcej km w 24h: 503km czerwiec 2014
Najwięcej km "na raz": 528km w 25h25minuth 2014 r.
Najniższa temperatura w jakiej jechałem: -22stopnie
Najwięcej km w silnym mrozie: 100km przy -18stopniach
Łączny przebieg od 2007 - 101 tysięcy kilometrów.
Dystans całkowity | 117528.10 km |
Dystans w terenie
| 8905.77 km (7.58%) |
Czas w ruchu
|
120d 03h 09m |
Prędkość średnia: | 17.18 km/h |
Baton statystyk
|
|
Profil | Profil bikera |
Więcej statystyk | Statystyki rowerowe |
Wykres roczny