Dzisiejsza ustawka szosowa z szefem i jego kolegami była dla mnie wielkim wyzwaniem. Nie ukrywam, że kondycyjnie odstawałem od grupy szosowców. Prędkości pod 30-33km/h przez 80 kilometrów zdecydowanie są sporo większymi, niż sam do tej pory stosowałem. Pojechałem, i nawet dojechałem do końca. Ciężko było i nie jeden raz odpadałem z "koła". Nawet niewielkie pagórki i 33 km/h pod te "zmarszczki" okazywało się za szybkie.
Finał w Nieporęcie i piwko w ogrodzie. Udało się! Jestem cały! Zobaczymy czy jutro będę mógł chodzić.
Księgowy to jakimi prędkościami jeździłeś? podejrzewałem cię o pierdołowatość, ale teraz to mnie zagiąłeś...20km/h średnia jak jakiś dzieciak z supermarketu?:D Myślałem żeś wyższa liga men...
No to gratulację, że utrzymałeś koło. To są dla mnie prędkości całkiem poza zasięgiem, ale jak dziś zobaczyłem jak za....ją Karową pod górę, finiszują po Krakowskim Przedmieściu powyżej 60km/h i to w ciasnych zakrętach, to nie mam słów.
Znacie mnie z bikeloga jako Księgowy, ale tak naprawdę nazywam się Adam. Jestem grzesznikiem i grzeszę "cyklicznie" od 2007 roku. Nigdy nie wygrałem, żadnego maratonu, ani nie zdobylem podium w niczym co mogłoby sie kwalifikować, choćby do medialnego szumu ale mam kilka rzeczy, które uważam za swoje małe "zwycięstwa"
Moje skromne osiągnięcia.
Najwięcej kilometrów po górach: 300km i 4000m przewyższeń w 24h.
Najwięcej km z sakwami: 255km w 24h 2007r. Szwecja
Najwięcej km w 24h: 503km czerwiec 2014
Najwięcej km "na raz": 528km w 25h25minuth 2014 r.
Najniższa temperatura w jakiej jechałem: -22stopnie
Najwięcej km w silnym mrozie: 100km przy -18stopniach
Łączny przebieg od 2007 - 101 tysięcy kilometrów.