Coraz chłodniej || 55.00km
Ukłądanie asfaltu i jego zapach.... prawie jak aromat arabiki kawy o poranku. Niedługo będę tu częstym gościem.
W Wieliszewie, trafiam na wiatr w twarz... no dawał popalić...
W robocie nie wiele jest do pracy choć specjalnie się nie nudzę. Wystawiam aukcje na allegro, troszkę dokładam do kominka, troszkę piję herbatkę, troszkę gadam na fejsie. No i troszkę również serwisuje. Walczyłem wczoraj z pewnym rowerem co to panu się popsuł. Uparł się aby nam półżywego holendra przywieźć. Ledwo bidulek dojechał do sklepu (jeszcze było ciepło ) Tak się zadyszał, że jak go oddawał to sapał jakby właśnie maraton przebiegł. Dystans Bagatela 8 km. Rower holenderski, zabudowany łańcuch, jak czołg rudy 102, ani się dostać, bez rozbierania połowy roweru. Do tego klamka i przerzutka, a w zasadzie jej manetka, ułamane. Mocowanie klamki i manetki na śrube wkręcaną w kierownicę. Gwint wyrwany z kierownicy. Lampa przednia zintegrowana z błotnikiem, ułamana kabelki pourywane. No i się zaczęło...
Mówiłem mu, że nie da się naprawić, że holenderskich rowerów nie serwisujemy, ale uparł się, że on zostawi i niech panowie coś zrobią.
- To weźmie pan tu coś tam przyspawa, coś pan tu dolutuje, a ta klamkę pan może na jakis klej przyklei? No pan coś wymyśli
- proszę pana w fuszerkę się nie bawimy. Wymieniamy, lub nie robimy... a tu części do tego zabytku już są niespotykane
- oj toć przecież tu tylko trzeba tam jakiś dynks wymyślić, tu nagwintować tam coś podłożyć
- skoro pan wie jak naprawić, niech pan działa...
- dobrze to ja panu zostawie zaliczkę ile 200zł? Już proszę...
- żadnej zaliczki ...
pan w końcu przełamał moją obronę i wcisnął mi holendra. Miałem do niego oddzwonić ile naprawa wyniesie jak zrobie "wycenę". To policzyłem panu naprawę za 780zł.
- pan żartuje?
- nie, proszę pana
- ale do 200zł to ja moge zainwestować
- do 200zł może pan rower zabrać
- a klamkę pan zrobi?
- nie, nie mamy takich części...
- dobrze niech stoi ja go odbiorę... taki dobry rower był córka go trzy lata temu kupiła na giełdzie za 150zł, wie pan to niemiecki rower, super maszyna... a jak on jeździł proszę pana.
Wysłuchałem jego żali i smutków, że stracił przyjaciela, że świat mu się zawalił i poklepałem go przez telefon a potem wróciłęm do swoich prac, albowiem gdyż w kominku przygasał płomień i temperatura poczęła lecieć w dół.
Jazda wieczorem w te mroźne jesienne dni to jazda magiczna. Zorze polarne nam nie potrzebne, takie zachody słońca nam je zastępują.
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew