Pierwsze koty za płoty, dziś dzień wietrzny choć słoneczny. Zdecydowaliśmy z AGnieszką, że wybierzemy się na basen. Mam nadzieje, że uda się tradycje utrzymać i przynajmniej jeden raz w tygodniu wybrać na 45 minut pływania.
Dziś przemachałem 25 basenów z kilkoma przerwami na złapanie oddechu. Kondycji nie mam, ręce jak witki miętknie i jestem zwiedzony, że tak słabo było. Oddechowo - bez kłopotu. Żadnych kolek, żadnych zadyszek, jedynie słabość ramion....
25 basenów to jakieś 650 metrów. Na początek wystarczy.
W czasie "odpoczynków" rowerek nogami szybki pod wodą, więc w sumie nieomal całe 45 minut coś się z moim ciałem działo. Nawet mam wrażenie, że więcej atywności miałem niż przez 45 minut na rowerze:) Tam przecież tylko siedzę:P
Jurek - ty wpadasz na basenik zimą?:) Mały sparring? W kwestii ilośći basenów. Wspólna motywacja aby pójść na basen.
Ze wstydem przyznaję, że zaniechalem w tym roku tej formy aktywności fizycznej. W ubiegłym zresztą też. Dzięki za wezwanie do wspołzawodnictwa, może to rzeczywiście mnie wyrwie z objęć marazmu i zniechęcenia?
Znacie mnie z bikeloga jako Księgowy, ale tak naprawdę nazywam się Adam. Jestem grzesznikiem i grzeszę "cyklicznie" od 2007 roku. Nigdy nie wygrałem, żadnego maratonu, ani nie zdobylem podium w niczym co mogłoby sie kwalifikować, choćby do medialnego szumu ale mam kilka rzeczy, które uważam za swoje małe "zwycięstwa"
Moje skromne osiągnięcia.
Najwięcej kilometrów po górach: 300km i 4000m przewyższeń w 24h.
Najwięcej km z sakwami: 255km w 24h 2007r. Szwecja
Najwięcej km w 24h: 503km czerwiec 2014
Najwięcej km "na raz": 528km w 25h25minuth 2014 r.
Najniższa temperatura w jakiej jechałem: -22stopnie
Najwięcej km w silnym mrozie: 100km przy -18stopniach
Łączny przebieg od 2007 - 101 tysięcy kilometrów.