Niedzielny orkan... czyli znalazłem stare-tory | Księgowy

Niedzielny orkan... czyli znalazłem stare-tory || 35.00km

Poniedziałek, 25 kwietnia 2016 · Komcie(3)
Kategoria kuweta
Niedziela upłynęła pod znakiem wiatru. Miałem jechać do Sochaczewa czerwonym szlakiem, ale gdy sprawdzałem temperaturę na balkonie mój niepokój wzbudziły poruszane przez wiatr i wirujące między blokami torebki foliowe. Miotało nimi jak "Szatan". Do tego z niepokojem zauważyłem, że niestety jest dość chłodno. Wszystko okraszał deszcz... wiedziałem, że ma przestać padać, wiec przemodelowałem trasę na jazdę po okolicach. Mój plan zakładał penetrowanie nili kolejowej do Radzymina. Podczas jednej z wycieczek pociągiem dostrzegłem tam rok temu, zarośniętą bocznice. Chciałem ją więc znaleźć i zrobić oględziny. 
Spakowałem więc swój wór tajemnic i ozuty w odzież szczelną i od wiatru me ciało izolującą, udałem się na weekendową eksplorację.


Pierwsze kilometry wiodą lasami Legionowsko - Nieporęckimi. Urozmaicam sobie , znana już drogę przez las do Nieporętu. Kilkukrotnie odbijam w boczne odnogi, aby lepiej poznać ścieżki. Niestety, poza głównymi autostradami, boczne drogi to tylko piasek i wydmy. Wszak Mazowsze...



Las powoli traci z uroku wiosennego. Coraz więcej liści, coraz mniej kwiatków. Niebawem zaczną się pająki, muchy kleszcze... ale jedno się nie zmieni... cisza  i śpiew ptaków.


Od mostu kolejowego w Nieporęcie rozpoczynam swój cel główny. Temat kolejowy będzie teraz wiodącym przez najbliższe kilometry. 

Szlaki wzdłuż linii kolejowych często wytyczane są przez leśników, lub pozostają po budowie linii, a potem przez owych leśników są wykorzystywane, do poruszania się po terenach zalesionych. Starałęm się jak najwięcej poruszać w bezpośrednim sąsiedztwie torów kolejowych. Czasem wymagało to jazdy po nasypie, czasem u jego podstawy, czasem przedzierałem się przez krzaki, czasem udawało się znaleźć, dawne ślady drogi technicznej i nią jechać. 





Na trasie torowej, znajduje również zamknięty nieużywany już przejazd kolejowy terenowy. Do niego z obu stron doprowadzona jest asfaltowa droga, która w głębi lasu niknie zmieniając się w prawie całkiem zarośnięte płyty betonowe. 


Ten odcinek był najtrudniejszy. Jechałem najpierw prawą stroną nasypu, ale później musiałem zjechać na lewą stronę. Wydało mi się to bardziej bezpieczne, biorąc pod uwagę "dwukierunkowość" toru, wolałem nie mieć niespodzianki stalowej za plecami. Jazda po tej "pięknej zielonej trawce" to również masa wysiłku. Na zdjęciu tego nie widać, ale całość zieleni wyrasta na gruzie starego nasypu kolejowego. 


Tu rzut oka w kierunku Nieporętu. Jak widzicie, poza nasypem, zielono nasypową trawką, zdarzały się też bagna. Udawało się je pokonać z siodła po tłuczniu. Swoją drogą, zdobywam ciekawe doświadczenie, jadąc na przełożeniu 1x3 po luźnych kamieniach mając w perspektywie lot w bagienko:D

Znaleziona bocznica!

Ślad po trzecim torze między używanym (po prawej) i nieużywanym (po lewej w trawie). Pomiędzy nimi, ślady po prawie totalnie rozłożonych podkładach kolejowych. Tor środkowy musiałbyć, choć wiele śladów żelaznych po nim nie zostało. 


Miejscami udało mi się znaleźć betonowe podkłady środkowego toru i stalowe szyny toru lewego. Wszystko w nieładzie. W sumie ani rozebrane ta bocznica do końca, ani pozostawiona. Wniosek? Pewnie po przebudowie zostawili, a lokalni kradli latami podkłady, to szyny, to elementy zwrotnic... i taka sieczka została. 




Kierunek Nieporęt. 
Bocznica w dalszej części nieco bardziej widoczna. Środkowego toru nie ma już prawie wcale za to, ten co pozostał prowadzi do rampy wyładunkowej. Dokładne zapoznanie się w topografią, pozwala sądzić, że tu był jakiś punkt rozładunkowy. Podejrzewam, że bocznica była wykorzystywana przez wojsko. Bo kilka kilometrów dalej jest fort w beniaminowie, a prowadzi co niego - w mniej lub bardziej ciągły sposób, opuszcozna droga z płyt betonowych. 

Droga z płyt, co jakiś czas przeplatana jest odcinkami szutru. Podejrzewam, że droga pokruszyła sięmiejscami do tego stopnia, że po prostu wybrano popękane płyty i lesnicy ubili drogę na zwykłym piasku.  

Tego dnia jeszcze kilka razy zjeżdżam z lasu nad torowisko. Docieram to prawą, to lewą stroną nasypu do stacji Dąbkowizna.
Dalej już, jadę na Beniaminów, choć kolejnym miejscem, jakie chce odwiedzić,jest bunkier przy torach widoczny z pociągu jadąc w kierunku do Radzymina. tego dnia jednak mam już dość kolei i jadę odwiedzić forty w Beniaminowie. 






Skład jednej spoiny betonowej Beniaminowa z bliska. Sporo otoczaków... sporo wapiennych wykwitów... mieszanka żwiru rzecznego, z koksem i jakaś mieszanka wapienno-cementowa. Monolity były odlewane pewnie z drobniejszego mixu. Tu element brzeżny jednej z komór. 

Rzut oka na zrytą quadami okolicę fortu.

Zjazd, który udało mi się pokonać na rowerze... wrażenie niesamowite. Nachylenie tej piaszczystej ścianki to chyba z 30 stopni. Nie bałem się upadku, bo to sam piasek... Szczęśliwie, próba zakończona powodzeniem, choć niewiele brakowało do soczystego OTB


Powrót z Beniaminowa już asfaltem. WIało w twarz, i umordowałem się niesamowicie. Szybka akcja MC-donald i skok do lasu, gdzie znów wzdłuż torów, udaje się do mostu kolejowego nad drogą 61 z Zegrza do Legionowa. Chwilka zadumy nad inzynierią kolejową i wracam do domu...

35 kilometrów... setki wrażeń. I satysfakcja, że choć częściowo udało się ukryć od wiatru.
Zmęcznie? Jakbym conajmniej 50-60 zrobił:) Nie wybierałem tego dnia lekkich i łatwych przepraw. 


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:

Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew

Komentarze (3)

Nie przesadzajmy z tą niezawodnością :)
Bocznica została nie rozebrana, gdyż była własnością wojska, a nie PKP. To 446 metrów toru w wykazie z numerem 126.

oelka 19:56 czwartek, 28 kwietnia 2016

Oelka jak zwykle niezawodny!

yurek55 20:59 wtorek, 26 kwietnia 2016

To była stacja Beniaminów z ładownią. Od strony wjazdu, od Radzymina istniała nastawnia dysponująca. Posterunek zwrotniczego od strony Wieliszewa był też posterunkiem stwierdzania końca pociągu.
Stacja oficjalnie nieczynna od 2000 roku, zlikwidowana w 2004. Z tym, że likwidacja nie oznacza w naszych warunkach rozbiórki całej infrastruktury. Zapewne zdjęto szyny z toru dodatkowego, które jako staroużyteczne jeszcze się przydadzą do napraw torów, a te z bocznicy zostawiono, bo jako zbyt zużyte do ruchu już nie będą wykorzystane. Podobnie podkłady z toru dodatkowego.

oelka 22:54 poniedziałek, 25 kwietnia 2016
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa wykow

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]