Maraton - Rozdział 2 || 0.01km
Mając do pokonania górskie przełęcze Tatr oraz ostre podjazdy Jury Krakowsko Częstochowskiej, dobranie odpowiedniego przełożenia stanowiło dość spory problem. Po wielu tysiącach testów w roku 2016 zawitał w moim rowerze rozkład 9-rzędowy biegów. To aż o jeden więcej niż w latach ubiegłych.
Często słyszę takie opinie, że 8-9-10 to bez sensu, bo się wszystkich nie wykorzystuje. Zasada jest jednak ta sama. Z ósemki można brać mniej kombinacji niż dziewiątki. Popatrzmy na to z innej strony. To jakbyście mieli wejść na pierwsze piętro mając do dyspozycji 8 schodów albo 9 schodów. Zakładamy że w obu przypadkach jest wysokość taka sama. Co nam wynika z tego? pojedynczy schodek jest bliżej i nie trzeba robić wielkiego kroku co stopień. W inną stronę patrząc można to zobrazować tak: masz do dyspozycji drabinę. Szczebelki są co 40cm przy 8 wejdziesz niżej niż przy 9.
Dziewiątka, daje mi więcej wyboru i pozwala na dokładniejsze wpasowanie przełożenia w stan mojego zmęczenia, czy nachylenia terenu. Nie chodzi tu o to czy podjadę podjazd, ale o "ekonomię jazdy". W czasie bardzo długich tras często spotykałem się z kwestią przełożenia "w sam raz". "No tak za lekko, tak za ciężko, a tak to już wogle młynek..." Problem pojawiał się analogicznie do zmęczenia. To normalne, nogi szukają miękkiego podparcia a my nie możemy im go dopasować. Gdy kaseta jest co ząbek ( koronki kasety różnią się o jeden ząbek) wtedy o dopasowanie takiego ustawienia sporo łatwiej. No ale co do licha ma do tego sprawa ośmio i dziewięcio rzędowych kaset? A no ma! Jeśli mamy upchnąć sporo przełożeń i dać ich duży zakres, to jedna zębatka więcej daje nam dodatkowe przełożenia, których będziemy szukać. Na ten przykład:
Na płaskim potrzebuje biegów przelotowych. Wybieram sobie 3 zębatki z kasety - nazwijmy je 9-8-7. (nadal mam w zanadrzu ich aż sześć!) Gdy przychodzą góry, czy teren falisty mogę dysponować przekładniami w dowolny sposób.
Tu w kompanii do kasety i napędu 9s, przyszła korba.
Ja zastosowałem mechanizm na kwadrat - zrezygnowałem z HTII
Korbowód Obrotowy - czyli kręćka dostać można...
O swoim planowanym napędzie wam pisałem. Tym razem jednak i on przeszedł modyfikacje w związku z imprezą. W planowanym zestawie na początku sezonu 2016, miała być kombinacja 48-32-22 (liczba ząbków na koronce). Jazda przez obszar od morza do gór sprawiła, że zdecydowałem się ujeżdżać na maratonie napęd z korbą 44-32-22, co daje mniej więcej zestaw dawnego dobrego mtb.
Jest to bardzo cenne, zwłaszcza podczas kryzysów i podjazdów. Dobre dopasowanie przełożenia ułatwi mi nieco sprawę i da szeroki zestaw do wyboru na całej trasie, na prędkości wszak mi nie zależy. Testy pokazały, że przelotowe prędkości mogę mieć w granicach 25-27km/h co zdecydowanie mi pasuje. 30-40 nie będę gonił. Korba więc w sam raz!
Bagażowy Dylemat ...
Sprawa przewiezienia bagażu na tak długiej trasie to klops, nieomal jak u teściowej na talerzu podczas obiadku niedzielnego. Klopsisko wielkie i syte! Trzeba było się z nim zmierzyć.
* bagażnik sztycowy - ograniczenia wagowe, ograniczenia sakwowe, ograniczenia... eee no generalnie sporo ogranicza, a poprawia jedynie aerodynamikę, a ja pędzić nie zamierzam.
* bagażnik klasyczny - nie po to wydawałem 130zeta na bagażnik pod sakwy, aby ten był gówniany i ważył tonę. Na testach ważenia zimą, wyszło, że sama waga brutto bagażnika sztycowego i "klasycznego" jest podobna. Ten klasyczny pod sakwy daje sporo większe możliwości transportu.
Klops zjedzony - czas na bagaż!
Decyzja aby zabrać sakwę pojawiła się w sumie od razu po wyborze bagażnika. Zależy mi na wodoodporności, pakowności i łatwemu dostępowi do ubrań. Wszystko co skompensowane w jeden wór!
No dobrze, a co z tymi co jadą z wielkimi podsiodłówkami?
Naprawdę, nie wiem jak inni ich posiadacze rozwiążą sprawę bagażu na taką jesienną imprezę, gdzie różnica temperatur może sięgać 20 stopni! Ja przykładem Waxmunda na MRDP, zamierzam zabrać sakwę Crosso.
Jako dopełnienie mojego miejsca bagażowego zdecydowałem się rozbudować nieco swój jednoślad i przy kierownicy posiadam tzw. tank-baga. Znanego wam pewnie z niejednej mojej relacji zdjęciowej. Przetrwał wiele tras i odkąd go posiadam, pokochałem go. Telefon pod ręką, cukierki pod ręką, coś tam? pod ręką!
Tank bag posiada miejsce na "foto", "telefon" czy cokolwiek co widać pod folijką. Jak na poprzednim maratonie podróżnika, zagości tam CUE SHEET ( o tym będzie w innym wpisie).
Trzecią sakwą jaką posiadłem ostatnimi czasy, jest mała podsiodłówka. Długo nie używałem takowych rozwiązań, ale bogini mistrzyni wynalazków, moja głowa, podpowiedziała mi, że warto schować gdzieś akumulator do lampy. Próba zamontowania go przy ramie odpadła, ze względu na bidony jakie zabirę. Na kierownicy za blisko i kable się plątały. Trzeba było więc zaczepić sakwiekę pod siodełkiem. W środku zrobiłem niewielki otwór na wyprowadzenie kabla od lampy. W sakwie mieści się więc podajnik na 4 duże paluszki i zostaje jeszcze troszkę miejsca. Mam zamiar umieścić tam... baterie. Zapas baterii niewielki, zawsze przyda się pod ręką... a raczej pod dupą. O tyle ułatwi to sprawę, że gdy coś mi padnie z braku energii, nie będę szukał po całej sakwie,
tylko zatrzymam się i sięgnę w czeluści swojego worka między nogami!
Zaletą tej sakwy jest jeszcze kwestia oświetlenia. Udało się przymocować do niej lampę i teraz jest naprawdę wysoko, co ułatwi zagospodarowanie bagażnika.
W planach jest jeszcze mikro-sakwa na kierownicę, jako rozbudowa do zestawu przy kokpicie (tank bag+sakwana kierownicy) ułatwi mi to jazdę, bo w sakiewce na kierownicy będę miał jedzenie, przekąski i batoniki oraz pewnie jakieś drobiazgi i klucz imbusowy. Wersji sakiewki na kierownicę nie wybrałem jeszcze, ale pewnie stanie na małej apteczce janysportu, jakiej dawniej używałem na wyprawach. Wadą jest to, że nie jest wodoodporna.
Tyle na dziś moi mili. W następnych rozdizałach. Opowiem wam, jak tanim kosztem powiększyć sobię miejsce na kierownicy oraz, jak wyglądać będzie mój kokpit na trasie!
Do zobaczenia - Idę do SYNA!
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew