straciłem głos - klawiatury nie! || 0.01km
Pierwsza bitwa zaczęła się bólem garła, i węzłami chłonnymi, później po gripexach śmexach i ferwexach przeszło mi na tyle, że zrobiłem dwa treningi w piwnicznej zdroju z chłopakami z Giro. Niestety dwa dni wolnego i chrzest mojego syna to okazja nie tylko do trenowania, ale także do latania po dworze bez czapki.
W sobotę poszliśmy z małoletnim na spacer wykościołować się i oczyścić brudne sumienie przed ochrzczeniem maluszka. Fakt faktem ubrałem się za zimno, ale takiej zimnicy się nie spodziewałem. Zmarzłem w drodze do kościoła a i w kościele w sobotę wystałem się w chłodzie. Młody rzecz jasna przespał wszystko, ku memu zaskoczeniu.
Niedziela to już sam chrest, Latanie od rana i dużo wchodzenia i wychodzenia z lokalu domowego do auta, potem znów do kościoła, z kosćioła znów do ciepłego auta - aby młody się nie zaziębił i na koniec obiadek w restauracji z rodziną i kilka kursów w stylu "weź przynieś z samochodu to czy tamto.
Jednym słowem dla mojej odporności to była jazda na diabelskim młynie - to w dół to w górę...
Straciłem głos! No odjęło mi mowę w Niedzielę wieczorem. Piszczałem jak kurczak już o 19ej. Jakie jednak sa tego zalety? No takie, że syn ochrzczony, szwagrowie ugoszczeni i jedna "impreza" za nami. Jeszcze tylko, roczek, komunia, bierzmowanie, osiemnastka, ślub i z bani:)
W sumie mam to szczęście, że pogoda za oknem w czesie mojego chorowania postanowiłą dać wam do wiwatu, abyście za wiele tych kilometrów nie nakręcili. Spisek taki mam z pogódką i was pociska.
Śmiechy śmiechami... ale za tydzień chce wrócić do realnego świata i znów na rowerze się przejechać, ale jak patrze za okno to zastanawiam się czy na kalendarzu nie powinien być listopad a nie październik, bo dawno tak zimnego i brzydkiego października nie widziałem.
Z ciekawszych rzeczy - to moja paczka wysłana z paczkomatu we Wrocławiu na początku września z rzeczami do przebrania po maratonie MPP jeszcze nie dotarła. RDK nawet nie zapytał, co z jego sakwą, bo jego graty idą też, ale chłopak liczy na moją obrotność i zwinne palce chyba. Już dwa razy reklamacje zgłaszałem i dwa razy na infolini siedziałem i dziś dopiero dostałem maila od inpostu, że "zgodnie z procedurą status mojej reklamacji zmienił się na [w trakcie rozpatrywania] i że mają na rozpatrzenie 30 dni od daty złożenia" ŁO DA FAK?
Dobrze, że mam mało ważne rzeczy w tej paczce, ale kurka miętka domagam się zadoścuczynienia, Nie może mnie inpost pozbawiać jednych portek do jazdy na rowerze na 3 tygodnie !Nie pozwolę! Nie żebym miał tylko jedne, ale kurcze, no portki dla kolarza to jak świętość!
Zasiewając bulwersacyjność żegnam się z wami! Do usłyszenia!
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew