Uciekłem... || 50.36km
Agnieszka pojechała na targ po ósmej więc ja do 9ej miałem sen z synem w łóżku. Syn spał potem wstał, potem gadaliśmy a potem zaczęła się histeria. No to go tata na podwoziownie wziął i zmienił pieluszkę. Nadal krzyk, no to tatuś butle przygotował, jeszcze większy krzyk! Ba pisk, jazgot, jak zarzynane prosie. Dwa łyki z butli i ryk, potem znów dwa łyki i pisk... i tak aż żona wróciła. Zjadłem śniadanie i uciekłem. Cierpliwość mi się skończyła. Musiałem pojechać z domu, bo ten krzyk przyprawiał mnie o ciarki na plecach. Czasem są takie dni, kiedy jeden plączą potrafi wyprowadzić was z równowagi. Czasem może ryczeć i masz to gdzieś. Rzecz jasna posypią się głosy, że jak płacze, to pewnie COŚ musi mu dolegać. O taaak mój syn jest chory na "Nienoszenie". Jak go nosisz jest happy, jak nie nosisz to ryk.
Udało mi się wyjść z domu około 10:30 i pojechałem odreagować w okoliczne dróżki. W słuchawkach brzmiała jakaś muzyka a potem przełączyłem sobie na "dokumentalne". Swoją drogą odkryłem fajną opcje "subsytytutu audiobooków" filmy dokumentalne z YT konwertuje z video na mp3 i nagrywam na MP3. Są o wszystkim o miastach, o roślinach, o wulkanach, o katastrofach, o trzęsieniach ziemi i czego zapragniecie. Najczęściej narracja dokumentów jest wystarczająca że nie potrzeba dodatku wideo aby móc sobie wyrobaić, Więc można powiedzieć, że to takie "jakby" audiobooki. Audio-filmy dokumentalne. Polecam!
U mnie obecnie gości mroczna seria o seryjnych mordercach. Kawał dobrego słuchowiska, aż się włos jeży na głowie jak człowiek słucha co te ciemne typ wyprawiały. Jak ktoś nie lubi takich klimatów biblioteka dokumentalnych filmów na yt jest bardzo rozbudowana. Można nawet o waleniach i zwyczajach surykatek słuchać!
Słuchając sobie więc o perypetiach pewnego złego typa pojechałem to tu to tam czyniąc parę fotek z wycieczki.
W pracy ciąg dalszy remanentu i liczenia oraz wystawiania towarów na Allegro. Święta idą, więc jest szansa troszkę posprzedawać jeszcze, poza tym wiadomo, pogoda ma się zrobić jesienna. Jak przyjdą przymrozki to pewnie będzie mniej deszczu i będzie bardziej sucho to może i ludzie na rower wyjdą i coś kupią.
Wracałem z pracy o 18ej w totalnej ciemności. Dziś wyposażony już w dobrą lampkę i przednią i tylną.
A teraz dodatek specjalny z cyklu. Księgowy - się nudzi i szyje. I pewnie mógłbym kupić to gotowe, pewnie ktoś mogłby mi to uszyć... i pewnie... pewnie nie było by tyle dziur od igły w palcach, ale frajda jest z samego tworzenia!
Do rzeczy! Miałem swego czasu znaną wam z kilku moich wyjazdów sakwę na bagażnik Topeak`a.
Sakwa fajna, stosowana przeze mnie wiele razy i w sumie nie mam do niej zastrzeżeń, ale...
Generalnie kolor jej wnętrza jest cokolwiek wątpliwy ergonomicznie. Nie mam tu problemów z jasnymi barwami. Nie jestem ślepy na kolory i daltonizm mi nie dolega jednak w dobie używania owej sakiewki w różnych okolicznościach i wożenia w niej czasem przemoczonych kurtek, czasem dętki, czasem... całem jasy inny równie nie czystych rzeczy - sakwa podjęła brud. I mimo usilnych starań kilkukrotnego jej mycia, prania, namaczania. Owa żółć wyglądała, raczej na obesraną przez wszystkie ptaki świata, lub jakby ją ktoś w środku łojem końskim wymalował.
Piękny żółciutki kurczaczkowy kolor musiał odejść! Wziął się Księgowy więc za igłę, nici i kombinerki poczał szyć!
Kupił filc...(no dobra żona mi kupiła jak szła na spacer z synem:P)
I szył!
Pierw zszyłem dwa kawałki materiału, uprzednio wymierzając jak mają się układać i jak zaginać. Biaął nić pozwoliła mi odnajdywac się łatwiej na czarnym jak smoła filcu. (na zdjęciu jego lewa strona). Po zeszyciu dwóch a potem trzech kawałków w coś na kształt ryny o przekroju kwadratu, umieściłem całość w sakwie i dociąłem nadmiar materiału.
Gdy całość wpasowałem już do sakwy i sprawdziłem jak będzie się układać, kontynuowałem obszywanie,a le tym razem zrobiłem ścieg łączący filc z ścianami sakwy. (widoczny na górze tu jeszcze niekompletny).
Ostatnim elementem było wszycie kwadratowego kawałka materiału uzupełanijącego całość, tak aby wnętrze było czarne.
Sakwa jest obszyta, filc się super trzyma, a ja nie musze martwić się że za każdym razem jak zajrzę do środka zobaczę brudną żółć.
Ostatnim etapem będzie obszycie widocznej na zdjęciu klapy górnej i pozostawienie w niej kieszonki, również widocznej na zdjęciu.
Efekt zadowalający i rozwiązujący problem!
Zużyłem:
3 metry nici
2 igły - z czego jedna jest cała pogięta, a w drugiej odpadło ucho...
Ponadto:
Kilka otworów wentylujących opuszki palców przy tej okazji poczyniłem(auuć). Krwawiąc tylko nieznacznie, dałem się palcom solidnie tego dnia przewietrzyć! Kolejna okazja do wietrzenia nie wiem kiedy się pojawi.
Dla włąsnego bezpieczeństwa pomińcie tą wentylacje, może być nieprzymemna!
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew