Pierwszaczek Listopadek... szuterek i opadek. || 34.00km
Wiadomo, że z synem na spacer nie, że z rodziną nie... tylko ten rower. Kurcze ale 3 dni z rodzina a na rower ze 2godziny poszedłem. Musiałem - bo mnie ciśnienie zjadało. Udało się wstrzelić w okno pogodowe tylko dzięki zmianie czasu. Mój organizm wstawał jeszcze na starym czasie, a prognozy pokazywały czas opadów na nowy więc maiłem 2-3h bez deszczu prognozowane. No i pronoza im się udała, bo nie padało!
Ja za to pofociłem i pojeździłęm i zmęczyłem się przeogromnie:D
Taaaki banan do domu przywiozłem.
Pierwsze "kroki" skierowałem w okolice cmentarzy. Tu wszystko stoi na głowie;)
Nawet helikopter latał i patrolował okolicę.
Szybko opuszczam miejsce grobbingu i jadę w boczną drogę. Oto dom "rodzinny" 100% bezpieczeństwa... hmm furteczka i płotek jakieś taka liche przy tej bramie. Okien od ulicy też brak.
Im dalej las tym... piękniej, zimniej, ciężej - niepotrzebne skreślić. Droga po opadach zakryta liśćmi, pod liśmi w drodze szutrowej leje, lejeczki, lejuchy zalane wodą. No istne pobojowisko. Musiałem jechać slalomem pomiędzy tymi szutrowymi zapadliskami... jakby ktoś normalnie na złość tych dziur narobił.
Las i drzewa rekompensują jednak te wyboje i człowiek jedzie z gębą rozdziawioną i patrza na te liście, i zerka na owe z zachwytem!
Cieszmy się kochać liście, tak szybko spadają... niedawno było tak:
Las czasem zaskakuje swoją nawierzchnią. Bruk w lesie... bruk w szutrze...
Paris Roubiax brukiem po lesie...
Dróżka wiedzie mnie wprost do wału koło elektrowi Dębę.
którą drogę wybrać znów...
Liści było tu po kolana... no dobra po kostki:)
Bobra robota... trzeba posprzątać... bo ktoś po ciemku wrąbie się na rowerze!
Już uprzątnięte i można jechać dalej.
Znów okolice nad wałem Zalewu Zegrzyńskiego.
Odcinek błota, patyków, kałuż i liści...
Całość trasy domykam przez Zegrze i Wracam ścieżką rowerową do Legionowa. Przed samym miastem, zaczyna kropić. Ostatnie metry jadę już w drobnym deszczyku. W sumie przez aspekty terenowe przyjemnie się zmęczyłem. Zrealizowałem kawałek ciekawej trasy po okolicy. Szkoda tylko, że nadal jeżdżę sam bo żona z synem... od nowego roku będą pewnie zdjęcia z przyczepką i synem! Czekam z niecierpliwością na takie kinder-wyprawki z młodym i żoną po okolicy.
A wy jak spędziliście dzisiejszy dzień? Udało wam się skoczyć na velo przed deszczem?
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew