Oponiarski wpis... | Księgowy

Oponiarski wpis... || 38.00km

Niedziela, 6 listopada 2016 · Komcie(2)
Już łyknąłem Ketonal i Aspiryny oraz parę apapów. Wiem bowiem, że zaraz gromy się posypią z nieba, z ziemi i z interneta, że jako to ja - świadomie - dodaje wpis nie z tą datą. 
Matko-Bosko-Kochano!
A niech to! Niechże się dzieje wola nieba...

W pracy byłem w tą/ tę sobotę. Ostatnie soboty to raczej czas przesiedziany, niż spędzony na serwisowaniu rowerów, było tego dnia jednak co robić i mimo pogody wątpliwej, nie spędzałem czasu bezczynnie. Udało się ogarnąć kilka sklepowych spraw, a także udało się posłuchać dobrej muzyki i zamknąłem o czasie zadowolony. 

Droga po pracy jak to w sobotę, miała być rozbudowana. Pojechałem na Zegrze, a później na wał nad Zalewem. Jechałem spokojnie, noga za nogą i nic nie wskazywało kłopotów. Gdy wturlałem z terenów "nadzalewiańskich" na ubitą drogę, poczułem że jakoś tak ciężko mi się jedzie. Z niepokojem zauważyłem, że tylne koło ma mało powietrza. Zaskakujące było to, że kapeć się nie powiększał szybko. Pełzałem więc na niskim ciśnieniu aż do szpitala w Wieliszewie. Tam poczułem, że koło już zaczyna lekko pływać. Zatrzymałem się i dopompowałem koło w nadziei, że uda mi się dojechać do domu bez potrzeby zmiany dętki. Było już szaro i chłodno. W nosie miałem rozkładanie się z majdanem do serwisowania na środku chodnika w takich warunkach. 

Niestety im dalej tym gorzej. Pompowanie nie dawało już wiele. Powietrze schodziło szybko i w sumie jechałem prawie na obręczy...Prędkość 12km/h udawało się utrzymać, za to strata energii była ogromna. Równie dobrze mogłem jechać na hamulcu i ciągnąć za sobą worek z piaskiem. 

Jeszcze kilometr... jeszcze wiadukt... 

du dup, du dup... du dup... wentyl walił, a opona podskakiwała. Prowadzę rower...do diaska! Znów jadę... i tak opona jest rozcięta, a wole jechać niż marznąć idąc. Jadę! W domu zgon. Bez sił, bez mocy!
Opona pewnie pocięta, to nic. Zmienię, kupię nową... Ech:( Nie mam siły sprawdzać, zmarzłem, jest ciemno i zimno idę do domu do żony i syna!


Co to? To niedziela! Czyli w sumie od tego miejsca - mniej więcej - możecie mnie nie hejtować. Bo ta część wpisu jest już on the tajm! Mniej pożywki dla trolla, mniej jadu w komentach, więcej radości i światłości!

Do rzeczy. Po oporządzeniu rodzinnych spraw, wyrywam się na jakiś czas do piwnicy. W planie jest ocena zniszczeń koła/opony, oraz dokończenie obszywania sakwy żółtej/teraz czarnej.
Zaczynam od opony. O dziwo, szwy na gumie nie puściły, o dziwo podklejona dętka i łatka są ok, o dziwo opona nie została rozcięta przez obręcz... O dziwo bieżnika już prawie nie ma. W sumie spodziewałem się, że opona się zużyje, ale że bieżnik się wytrze od jechania na obręczy? A może to zużycie zanim złapałem kapcia? Hmm. Efekt jest taki, że po zmianie dętki w sumie opona "da radę" nie ma guzów, ani rozcięć (poza tym jednym zszytym przeze mnie ostatnio) , ale i tak czeka mnie wymiana, bo jak tak dalej pójdzie, to do grudnia będzie już łysa. 

Smutek mnie ogarnął i zastanawiam się nad bieżnikiem. Wkrótce będzie zima, przymrozki i ślisko. Chciałbym zachować dynamikę i jakość opony i myślałem o czymś od continental`a, rozważałem model 
cyclocross speed:

Obawiam się jednak, że zimą i w śniegu to prawie slick...


Model Cyclocross Race wydaje się być super przyczepny, ale w rzeczywistości te "klocki" są bardzo niskie i moje upodobania do asfaltu sprawią, że guma się zetrze...

I tak dumam dumam i w tym dumaniu nie posuwam się ani o krok na przód. Pewnie zaważy cena i kupię coś taniego drutowego. 




* fix box - w wolnym tłumaczeniu  "naprawić pudełko", czyli pudełko do napraw, czyli... narzędziownik. 

Kubek Play`a był zbyt oczo-je*ny i ze starego bidonu zrobiłem nowy fix box - amerykańsko brzmi, ale to dobrze, bo coś im bardziej ejst nie po naszemu tym lepsze. No weźmy a ten przykład. "patyk do robienia sobie zdjęć z ręki" Lepiej brzmi "selfie-stick". Mój fix-box zawiera to co zawierał play + zipy i zapałki z draską. Dętka niestety tu się już nie mieści, toteż zamocowałem ją w wersji pro pod siodełkiem. Wiecie, tak robią ludzie na maratonach - prestiż i uznanie przez mijanych rowerzystów -o o t ak już to widzę.
- cześć, startujesz gdzieś, bo widzę że masz dętkę pod siodełkiem...
- no jaha! się wie!



Zima ma przyjść przymrozkami zarało, więc czem prędzej zmieniam gumę i grzeję nogi do jazdy!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Komentarze (2)

Katana - dobrze prawisz co do końcówek! :)

Księgowy - trolle są za Tobą :) przynajmniej trollkingi :)

Dętki idą i idą. Zawsze i każdemu. Ale nie ufam łatkom i zszywanym oponom, bo wtedy jak na moje idą częściej. Więc nowa opona jest dobrym pomysłem.

Trollking 20:10 niedziela, 6 listopada 2016

Ja dętkę pod siodełkiem zgubiłam - choć była przywiązana.

Co do opon, ja w Krossie mam SCHWALBE Smart Sam - dość grube bo 26x2.25 będę jeździć już 3 rok na nich i jestem mega zadowolona. Fakt Kross ma mały przebieg no ale mimo wszystko po łatwym i miłym terenie na nim nie jeździłam. Super dawały radę po śniegu. Są super mega przyczepne.

Dużo osób widuję ostatnio z przebitą oponką/dętką - także nie jesteś sam. Nawet dziś widziałam.

*W tę sobotę powinno być :) Zwykle jest zasada, że jak końcówka wyrazu kończy się na ę to piszemy Tę :), a jak na ą to piszemy tą :)
Tak myślę i tak piszę i nikt się nie czepia :D

Katana1978 19:36 niedziela, 6 listopada 2016
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa rzyzy

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]