ślizgiem || 30.00km
"jesteś niepoważny"
"przecież masz auto"
no i moje ulubione:
"wiosną i latem jeszcze się najeździsz"
O my wielcy ludzie niezrozumieni przez świat;)
DO pracy dojechać miałem na rowerze, ale z powodu wiatru zdecydowałem się na las. Napadało sniegu i wydawało mi się, że jazda po sypkim (jak sądziłem) puchu będzie tylko formalnośćią. Cóż, sypki to on może i był, ale zamarzł, bo z wierzchu od słońca podtopniał, a potem go ścieło. No i tak w lesie mieliłem jak w jakimś młynie. Kurzyło się z oponek przepięknie. Prędkość znamionowa jakem osiągnął wyniosła10km/h, a energia potrzebna do poruszania pojazdu to jak przy 35km/h pod wiatr. Trzeba wam bowiem wiedzieć, że moje szosowe manetki są 2x8. Mając więc na uwadze, że ostatnio posiadałem 3x7 teraz mam w zasadzie sporo mniej kombinacji. Szosy mają to do siebie, że na nich jeździ się szybko i nie potrzeba im jedynki na korbie - choć Trolking chyba ma. Aby być precyzyjnym. Moja korba z szosą ma tyle wspólnego co słoń z wieprzem. To truvativ 42x32x22. I już to 22 mi odpadło, bo manetka jest 2 biegowa. Ech tłumaczyć by wam znów cyferkami to nie zrozumiecie;) Generalnie ciężko jest i ta ma być. Jakby to powiedział ktoś od szosy - masz 3 blaty jesteś leszczem!
Wzdłuż gazociągu - długa "sztywna góreczka"
Ranger w wersji SNOW.
Znów pod górkę...
Znów gazociąg.
Słabe zdjęcia bo z telefonu, a mobilny aparat nie ogarnia tej ilości bieli. Generalnie umęczyłem się nie mało i z przyjemnościa zawitałęm do cichej spokojnej pracy gdzie rozpaliłem w kominku i zrobiem sobię kawy!
Gdy już okrzepłem i odsapnąłem, a w powietrzu unosił się zapach mielonej arabiki z papierowego kubka, czas przyszedł na codzienne sprawy. Ogarnięcie allegro, pracę z magazynowym programem, oraz... walka z bagażnikiem. Dawno temu ten bagażnik miał odblask, odblask podczas jednej z wypraw - chyba właśnie w śniegu - się połamał i została tylko plastikowa płytka. Płytki ie dało się odkręcić, bo śruby się " kręciły - trzeba było więc podziałać siłami szlifierek. Generalnie efekt obiecujący osiągnąłem bo odspoiłem połamany plastik i zamocowałem prostokątny odblask do błotnika. Zawsze to cokolwiek widoczniejszy jestem na drodze gdy ciemno.
Bagażnik po szlifowaniu i uwolnieniu od plastiku.
Przy okazji demontażu bagażnika wymieniłem zardzewiałe śruby mocujące i przeczyściłem podrdzewiałe elementy. Może uda mi się jeszcze tej zimy pomalować bagażnik, tak aby wyglądał lepiej niż teraz. Choć kto tu pyta o urodę?
Szosowy kokpit to wyjątkowo mało miejsca, więc już przyprawiam miejscówkę pod nowe mocowanie dla lampek jakie znaliście z shannon.
Powrót z pracy to jazda przez las po ciemku - powoli wchodzi mi to w krew. Na ulicach, którymi niestety musiałem dojechać do domu na końcu, pełno lodu i szklanka taka, że nie mam pytań. To co podtopiło to zamarzło. Na głównych niby czarno, ale boczne ulice miejscami są pokryte takimi rozjechanymi "brudami" ze śniegu, który zmienił się w lód. Oj trzeba było uważać - kilku\krotnie "sprawdzałem tył" i jechał mimo blokownia koła.
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew