ślizgiem | Księgowy

ślizgiem || 30.00km

Czwartek, 5 stycznia 2017 · Komcie(9)
Kategoria Do pracy!
O tym, że nikt mnie nie rozumie wiem już od dawna, jednak miałem cichą nadzieje, że moi rodzice jakoś już po prawie 10 latach zaakceptowali moje "himery" rowerowe. No niestety. Wielkie zdziwienie ojca, jak podjechałem do nich na chwilę. Jakieś teksty w stylu, "po co marznąć"
"jesteś niepoważny"
"przecież masz auto"
no i moje ulubione:
"wiosną i latem jeszcze się najeździsz"

O my wielcy ludzie niezrozumieni przez świat;)

DO pracy dojechać miałem na rowerze, ale z powodu wiatru zdecydowałem się na las. Napadało sniegu i wydawało mi się, że jazda po sypkim (jak sądziłem) puchu będzie tylko formalnośćią. Cóż, sypki to on może i był, ale zamarzł, bo z wierzchu od słońca podtopniał, a potem go ścieło. No i tak w lesie mieliłem jak w jakimś młynie. Kurzyło się z oponek przepięknie.  Prędkość znamionowa jakem osiągnął wyniosła10km/h, a energia potrzebna do poruszania pojazdu to jak przy 35km/h pod wiatr. Trzeba wam bowiem wiedzieć, że moje szosowe manetki są 2x8. Mając więc na uwadze, że ostatnio posiadałem 3x7 teraz mam w zasadzie sporo mniej kombinacji. Szosy mają to do siebie, że na nich jeździ się szybko i nie potrzeba im jedynki na korbie - choć Trolking chyba ma. Aby być precyzyjnym. Moja korba z szosą ma tyle wspólnego co słoń z wieprzem. To truvativ 42x32x22. I już to 22 mi odpadło, bo manetka jest 2 biegowa. Ech tłumaczyć by wam znów cyferkami to nie zrozumiecie;) Generalnie ciężko jest i ta ma być. Jakby to powiedział ktoś od szosy - masz 3 blaty jesteś leszczem!


Wzdłuż gazociągu - długa "sztywna góreczka"

Ranger w wersji SNOW.


Znów pod górkę...

Znów gazociąg. 

Słabe zdjęcia bo z telefonu, a mobilny aparat nie ogarnia tej ilości bieli. Generalnie umęczyłem się nie mało i z przyjemnościa zawitałęm do cichej spokojnej pracy gdzie rozpaliłem w kominku i zrobiem sobię kawy!



Gdy już okrzepłem i odsapnąłem, a w powietrzu unosił się zapach mielonej arabiki z papierowego kubka, czas przyszedł na codzienne sprawy. Ogarnięcie allegro, pracę z magazynowym programem, oraz... walka z bagażnikiem. Dawno temu ten bagażnik miał odblask, odblask podczas jednej z wypraw - chyba właśnie w śniegu - się połamał i została tylko plastikowa płytka. Płytki ie dało się odkręcić, bo śruby się " kręciły - trzeba było więc podziałać siłami szlifierek. Generalnie efekt obiecujący osiągnąłem bo odspoiłem połamany plastik i zamocowałem prostokątny odblask do błotnika. Zawsze to cokolwiek widoczniejszy jestem na drodze gdy ciemno. 


Bagażnik po szlifowaniu i uwolnieniu od plastiku. 

Przy okazji demontażu bagażnika wymieniłem zardzewiałe śruby mocujące i przeczyściłem podrdzewiałe elementy. Może uda mi się jeszcze tej zimy pomalować bagażnik, tak aby wyglądał lepiej niż teraz. Choć kto tu pyta o urodę?


Szosowy kokpit to wyjątkowo mało miejsca, więc już przyprawiam miejscówkę pod nowe mocowanie dla lampek jakie znaliście z shannon.


Powrót z pracy to jazda przez las po ciemku - powoli wchodzi mi to w krew. Na ulicach, którymi niestety musiałem dojechać do domu na końcu, pełno lodu i szklanka taka, że nie mam pytań. To co podtopiło to zamarzło. Na głównych niby czarno, ale boczne ulice miejscami są pokryte takimi rozjechanymi "brudami" ze śniegu, który zmienił się w lód. Oj trzeba było uważać - kilku\krotnie "sprawdzałem tył" i jechał mimo blokownia koła.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Komentarze (9)

Jolapm - pracowita się znalazła :D

Katana1978 16:33 piątek, 6 stycznia 2017

Lenistwo zawsze można jakośwytłumaczyć...:)

jolapm 09:19 piątek, 6 stycznia 2017

Wiśta wio, łatwo powiedzieć.

yurek55 22:42 czwartek, 5 stycznia 2017

Najgorsze jest wyjście z domu, potem leci...:)

Katana1978 22:37 czwartek, 5 stycznia 2017

Nie boję się mrozu, tylko jakoś mi się nie składa. Ciągle coś staje na drodze: a to czas, a to mokro, a to ślisko... Wiesz jak to jest.

yurek55 22:15 czwartek, 5 stycznia 2017

Yurek :) a ja na twoim miejscu to bym uzbroiła stopy w folię srebrno - złotą, założyła ochraniacze, 2 pary spodni, ciepłą kurtkę i bym skoczyła po chleb serwatkowy - tak żeby mieć jakiś cel :)

Katana1978 20:40 czwartek, 5 stycznia 2017

Rowerowanie w takich warunkach jak dzisiejsze, to nie przelewki...

malarz 20:31 czwartek, 5 stycznia 2017

A ja ci zazdroszczę codziennej jazdy. Nie mogę się zmotywować do wyjścia i jechania w śniegu i lodzie.

yurek55 20:11 czwartek, 5 stycznia 2017

Tak, mam tę pozostałość po Vento 1.0, czyli korbę z trzema tarczami. Co mi zupełnie nie przeszkadza, bo ta najmniejsza służy głównie do tego, żeby była :)

Podziwiam tę motywację do walki w takich warunkach. Ja raczej wtedy odpuszczam. Przecież wiosną się najeżdżę :P

Trollking 19:10 czwartek, 5 stycznia 2017
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ijesz

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]