Warsztatowo - lakiernia i cydr! || 0.01km
Najpierw po naprawie odblasku w bagażniku stwierdziłem, że tragicznie podrzewiał i przydałby mu sie jakiś niewielki refresh. Później znalazłem puchę farby w spray`u matowej, a jeszcze później pomalowałem bagażnik. Nie demontowałem go z roweru tylko przeczyściłem rurki papierem i paćnąłem o-tak:
Osłoniłem co trzeba papierami i foliami, a farbę nakładałem małymi porcjami. Pewnie super profesjonalne to nie jest, bo powinienem zdemontować bagażnik i odkręcić odblask, ale efekt wyszedł poprawny i zadowalający, toteż nałożyłem kolejne warstwy i schnie sobie w cieple.
W przypływie kunsztu artystycznego, dopadł mnie dysonans, jaki tworzył kolor przedniego widelca przełajowego z resztą ramy mojego roweru. (Katana też to zauważyła na fb) Wiem wiem... zimówka, ma być brzydka. Worek mówi nawet, że już jest ohydna, że pooklejany tymi białymi taśmami odblaskowymi itd, ale począłem rozmyślać.
Jako, że miałem - całkiem przypadkiem - butelkę cydru w piwnicy, rozmyślanie poszło cokolwiek sprawnie i zdemontowałem widelec z przełaja.
Pomaluje go na czarno! Padł pomysł. No to szast prast zacząłem przygotowywać wideł do malowania.
Mycie ->odtłuszczanie-> mycie-> znów odtłuszczanie
Później papierem ściernym jął żem szurać jako ten rzemieślnik. Jechałem gościa ostro, aż mnie ręce omdlewały. Nie wiedzieć jak minęło 30 minut i efekt był... hmm połowiczny.
Uprzedzam pytanie to to, tamto to. To jest wygięcie widelca pod tarczę, nie zaś efekt mojego szlifowania. Rękami nie umiem giąć aluminium - jeszcze.
Nie sądziłem, że zdarcie kilkumilimetrowej warstewki lakieru to tyle pracy i szurania. Popijając łyk napoju z jabłek, przymierzyłem się do drugiej strony i znów poszła w ruch siła! Efekt poprawiałem przez kolejne 30 minut, a po 1h15 byłem zadowolony ze szlifu i znów przyszła pora na czyszczenie:
Mycie ->odtłuszczanie-> mycie-> znów odtłuszczanie
Gdy już wideł był czysty bez pyłków trzeba było w piwnicy zbudować mu miejsce do stania. Mini lakiernie. Po jej przysposobieniu, naniosłem farbę, a potem drugi raz i jeszcze...
Widelec zaczął robić się afroamerykańsko czarny i z każdą warstwą było tego murzyna coraz więcej.
Wprawne oko dostrzeże, że nie zabezpieczyłem bieżni sterów przy główce - prawda! Z tym, że bieżnia zostanie wybita a stery przejdą remont i z kulkowych łożyska zmienione zostaną na maszynowe. Dlatego nie bawiłem się w oklejanie tego miejsca.
W ten oto sposób, rower uzupełniam kolorystycznie i spędzam w cieple - 14 stopni - mrozy :)
Mam nadzieje, że smród lakieru nie przysporzy mi wrogów wszak to piwnica a lakier szybko wyparował - alkohol z mojej krwi też - to przez to tarcie.
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew