Wycieczka w kompletnej ciemności po lesie. Pojechałem do Choszczówki i spowrotem. Las cichy spokojny, tylko ja i lampka. Tylna wyłączyłem, byłem cieniem. Śnieg zamarzł ludzie rozdeptali i jechało się koszmarnie ciężko. Rypałem po tych bruzdach jakbym po jakichś wielkich korzeniach jechał. Prędkość 9 km/h do tego lampka oświetlająca drogę było - nie powiem - zjawiskowo. Odkąd nocami jeżdżę do lasów, czuje się tam inaczej - bezpieczniej. Człowiek ma wrażenie takiej integralności z naturą.
Jak się umęczyłem, zgasiłem lampkę ukucnąłem sobie i nasłuchiwałem lasu odparowując nadmiar wygenerowanego ciepła. Jest się samotnie w lesie... nikt o tym nie wie.
To jak nurkowanie - schodzi się na dno i słychać tylko ciszę... tylko my i głębia. Las ciemny!
Katana, po ciemku i w zimowym ubraniu raczej trudno rozpoznać płeć. ;)
A znacie tego suchara? Seryjny moredrca-gwałciciel wlecze kobietę do lasu w wiadomym celu, na co ona: -ojej, jak tu ciemno i straszno! na co on: a co ja mam powiedzieć? Ja będę wracał sam!
A już na poważnie: w lesie bezpieczniej, bo przynajmniej samochód nas nie kropnie.
Znacie mnie z bikeloga jako Księgowy, ale tak naprawdę nazywam się Adam. Jestem grzesznikiem i grzeszę "cyklicznie" od 2007 roku. Nigdy nie wygrałem, żadnego maratonu, ani nie zdobylem podium w niczym co mogłoby sie kwalifikować, choćby do medialnego szumu ale mam kilka rzeczy, które uważam za swoje małe "zwycięstwa"
Moje skromne osiągnięcia.
Najwięcej kilometrów po górach: 300km i 4000m przewyższeń w 24h.
Najwięcej km z sakwami: 255km w 24h 2007r. Szwecja
Najwięcej km w 24h: 503km czerwiec 2014
Najwięcej km "na raz": 528km w 25h25minuth 2014 r.
Najniższa temperatura w jakiej jechałem: -22stopnie
Najwięcej km w silnym mrozie: 100km przy -18stopniach
Łączny przebieg od 2007 - 101 tysięcy kilometrów.