Kończę pracę za pół godziny i wiecie co? Jest szaro! Nie ciemno, nie noc, nie dupa murzyna, nie ma to tamto widać blask... Dziś dzień pod znakiem "nie wyspałem się" oraz "złapałem gumę". Ostatnie 3km do pracy na kapciu - na obręczy. Opona maxxis raze jest chyba pod tym względem niezniszczalna. Mimo, że tyrałem ją już kilka razy obręczą, to nadal trzyma kształt po napompowaniu. Oczywiście szewc boso chodzi - jeździ. Bo nie miałem pompki, zresztą rower był upajdolony jak nie wiem, i nie chciałoby mi się pewnie zmieniać dętki.
Jednym słowem kiszka.
W pracy wegetacja, ale pracy sporo. Ciężka głowa z niewyspania i jakoś tak dziś bez energii mi się pracowało. Dostawa towaru kolejna i żmudne wycenianie i sprawdzanie faktur. Jest jednak tego jeden plus - jutro SOBOTA i nareszcie mam wolną sobotę!!! 3 pracowałem i ta jedna zapowiada się wolna.
Wiosna przybywaj - takiej wujo-zimy nie chce. Albo snieg albo won!
Znacie mnie z bikeloga jako Księgowy, ale tak naprawdę nazywam się Adam. Jestem grzesznikiem i grzeszę "cyklicznie" od 2007 roku. Nigdy nie wygrałem, żadnego maratonu, ani nie zdobylem podium w niczym co mogłoby sie kwalifikować, choćby do medialnego szumu ale mam kilka rzeczy, które uważam za swoje małe "zwycięstwa"
Moje skromne osiągnięcia.
Najwięcej kilometrów po górach: 300km i 4000m przewyższeń w 24h.
Najwięcej km z sakwami: 255km w 24h 2007r. Szwecja
Najwięcej km w 24h: 503km czerwiec 2014
Najwięcej km "na raz": 528km w 25h25minuth 2014 r.
Najniższa temperatura w jakiej jechałem: -22stopnie
Najwięcej km w silnym mrozie: 100km przy -18stopniach
Łączny przebieg od 2007 - 101 tysięcy kilometrów.