Kiedy wydawało się, że zima już odpuści, nasza pogoda zafundowała nam replay śniegowy i od kilku dni temperatury są sporo poniżej oczekiwanych. Do tego dopadało troszkę śniegu i mamy znów zimę pełną gębą. Trzeba więc porzucić plany wykręcenia dystansów jakie by chciało się wykręcić, i pozostać przy klepaniu tego co zawsze od i do z pracy. Dla urozmaicenia, można lasem, można ulicą w błocie pośniegowym - jak kto lubi, a jak nie lubi to można usiąść i oglądać na fejsie zdjęcia kolarzyków jak się grupują na Calpe. I takie dwie panny, jedna z drugo... pokazują mi fotki, jak im w dupeczki ciepło na wyspach słonecznych -Eranis i Starsza pani robią nogę przed sezonem w górach w pięknym słońcu na jakiejś wyspie szczęścia.
I weź tu potem dorównaj formą do takich niewiast. Pierwszy start ultra i sapiesz za laskami aż wstyd... tylko nikt nie weźmie pod uwagę tego że one się prażyły a ty się mroziłeś...
Znacie mnie z bikeloga jako Księgowy, ale tak naprawdę nazywam się Adam. Jestem grzesznikiem i grzeszę "cyklicznie" od 2007 roku. Nigdy nie wygrałem, żadnego maratonu, ani nie zdobylem podium w niczym co mogłoby sie kwalifikować, choćby do medialnego szumu ale mam kilka rzeczy, które uważam za swoje małe "zwycięstwa"
Moje skromne osiągnięcia.
Najwięcej kilometrów po górach: 300km i 4000m przewyższeń w 24h.
Najwięcej km z sakwami: 255km w 24h 2007r. Szwecja
Najwięcej km w 24h: 503km czerwiec 2014
Najwięcej km "na raz": 528km w 25h25minuth 2014 r.
Najniższa temperatura w jakiej jechałem: -22stopnie
Najwięcej km w silnym mrozie: 100km przy -18stopniach
Łączny przebieg od 2007 - 101 tysięcy kilometrów.