Kolejny dzień z lasem. Od rana pełno białego puszku - okruszku i aż samo się rozumiało przez się, żeby w las wjechać. Śnieg był sypki, nie sklejony, wiało zdecydowanie mniej, czyli można powiedzieć. BAJO. Niech zdjęcia mówią same za siebie...
Nie było płasko. Zdarzały się śniegowe góry!
Miejsca w których stopa ludzka po opadach śniegu jeszcze nie postała!
Moja stopa stawała tam pierwsza.... czasem naprawdę głęboki ten śnieg był.
Znacie mnie z bikeloga jako Księgowy, ale tak naprawdę nazywam się Adam. Jestem grzesznikiem i grzeszę "cyklicznie" od 2007 roku. Nigdy nie wygrałem, żadnego maratonu, ani nie zdobylem podium w niczym co mogłoby sie kwalifikować, choćby do medialnego szumu ale mam kilka rzeczy, które uważam za swoje małe "zwycięstwa"
Moje skromne osiągnięcia.
Najwięcej kilometrów po górach: 300km i 4000m przewyższeń w 24h.
Najwięcej km z sakwami: 255km w 24h 2007r. Szwecja
Najwięcej km w 24h: 503km czerwiec 2014
Najwięcej km "na raz": 528km w 25h25minuth 2014 r.
Najniższa temperatura w jakiej jechałem: -22stopnie
Najwięcej km w silnym mrozie: 100km przy -18stopniach
Łączny przebieg od 2007 - 101 tysięcy kilometrów.