pół na pół... || 35.00km
Obudziłem ją ze snu zimowego i postanowiłem kursik sobie teraz zrobić na czarnuszce.
Po kolei!
Dzień przywitał mnie promieniami słońca, jednak efektem tego była bardzo niska temperatura - na liczniku pokazywało około -10 "digris"... co, biorąc pod uwagę wiaterek, dawało sporo mniejsze odczuwalne uczucie uczucia... No generalnie sprowadzało się to do tego, że pindało nieźle złem... No to w las! Ale zaraz - najpierw paczki do paczkomatu. Aha najpierw, przed najpierwem - ogarnąć syna z rana, aaa i jeszcze tych "najpierwów" było tyle, że się zesrał cały plan chillowania po lesie. Paczkomat był zapchany, żona się zgubiła z młodym na spacerze, a ja generalnie z niedoczasem z domu wyszedłem. Efekt? Szukanie żony, bo tel nie odbierała, oddanie jej paczek nienadanych i gnanie z "jęzorem" do pracy.
Dawno nie prułem po śniegu w lesie z taką prędkością;)
Zdjęć jednak nie mogło zabraknąć, jednak postoje na fotki były jak pit-stopy w formule jeden. Starczyły tylko na migawki cyk. Dalej znów byłem w siodle prując w śniegu i sypiąc nim jak wariat na boki... fajnie, że ten puch taki sypki - lekko jedzie się po nim, choć wyrównał wszelkie nierówności i wpadnięcie w wyrównaną dziurę, czy wywrotka na osypanej muldzie, to nie problem
Pustynia śniegowa. Jadąc przez las pod słońce, aż mnie oczy od tej bieli bolały. MIałem okulary białe, bez przyciemnienia, a słońce wykorzystywało mróz i skrzyło i mieniło się gdzie tylko się dało!
W pracy jestem o czasie, i biorę się za rozpalanie. Zimno jak w psiarni - jak to mówią. Szybka kawa i kurs po drewno i... odtajałem. Przebrałem Cherry w wolnej chwili i ubrałem shannon. I w ten oto sposób, najbliższe dni spędzę z czarnulką.
Trasa naszicowana ręcznie bo GPS spi... ale w 98% to tędy jeżdżę lub wracam z pracy, jeśli wspominam o jeździe przez las. Są oczywiście również wariacje tych wariantów, ale to już wariacje, wariacji więc zahaczają o statystykę matematyczną;P
także tego... :)
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew