To paradoks, ale pod koniec zimy, zacząłem kolejny projekt konstrukcyjny. Buduje swój własny trenażer rolkowy niskim kosztem.
Materiały z których go zbuduje to:
rolki do lin z wbudowanym łożyskiem:
rura kanalizacyjna o średnicy 50mm:
Rama z sosnowych desek:
Całość, będzie wyglądać mniej więcej tak.
Pasek napędowy to będzie dętka szosowa 23c - z wyciętym wentylem. Pytanie pewnie nasuwa się wielu z was - po co? No przede wszystkim chcę zbudować sobie taki trenażer, bo nowy kosztuje 700-800zł. Po drugie, jazda na nim to nieco inna jazda niż z usztywnionym tylnym kołem i bezwładność roweru, powoduje, że jest to jazda bardziej realistyczna. Przez co mam nadzieje, mniej nużąca. Po ostatnie - lubię budować różne wynalazki, sprawia mi to frajdę, a jeśli przy okazji czegoś nowego się dowiem w kwestii majsterkowania to będzie miłe.
Weź Ty się za jazdę po ulicach a nie jakieś rolki i trenażery. Na co to komu?! I jeszcze pewnie będziesz oszukiwał w kilometrach?! Uświadamiam więc, rower podpięty pod trenażer albo na rolkach nie porusza się względem otoczenia, czyli nie nabija kilometrów. ;)
Znacie mnie z bikeloga jako Księgowy, ale tak naprawdę nazywam się Adam. Jestem grzesznikiem i grzeszę "cyklicznie" od 2007 roku. Nigdy nie wygrałem, żadnego maratonu, ani nie zdobylem podium w niczym co mogłoby sie kwalifikować, choćby do medialnego szumu ale mam kilka rzeczy, które uważam za swoje małe "zwycięstwa"
Moje skromne osiągnięcia.
Najwięcej kilometrów po górach: 300km i 4000m przewyższeń w 24h.
Najwięcej km z sakwami: 255km w 24h 2007r. Szwecja
Najwięcej km w 24h: 503km czerwiec 2014
Najwięcej km "na raz": 528km w 25h25minuth 2014 r.
Najniższa temperatura w jakiej jechałem: -22stopnie
Najwięcej km w silnym mrozie: 100km przy -18stopniach
Łączny przebieg od 2007 - 101 tysięcy kilometrów.