Janek
wstał dziś wyjątkowo wcześnie. To znaczy wstał jak zawsze - po 6
z minutami. Jako, że o dziwo dobrze mi się spało, bo poprzednia
pobudka była po 2 w nocy, to wstałem dość sprawnie. Przewinąłem
syna, Aga zasadziłą mu butlę i harcował od rana na siedząco. On
już nie lubi leżeć, chyba że ma pit-stop na butle w nocy. Jak
budzi się drugi raz o 5, czy 6 to już usnać mu ciężko, a teraz
jak już widno to już całkiem się chłopak pogubił w godzinach
„pracy” na czuwaniu.
Generalnie
do 7 udało mi się, "wyleżeć", ale już nie wiedziałęm jak się
układać, to na ten bok, to na ten drugi, to znów na plecach. W
systemie ciągłym ręką jedną zabawiałem Janka. Trzeba mu podawać
pieluszkę tetrową, to mu smoczka dać i tak sobie Jan siedzi i goworzy, a pan
Księgowy, pół-snem czuwa, na zmianę z żoną.
Wstałem
około 7 z minutami. Śniadanie, kawa, szybki tablet i garść
informacji, czy i jak świat się zmienił przez noc i... w drogę.
Z
domu wyjechałem o ósmej a w pracy byłem na 10tą. Generalnie
sprawna jazda, szybka jazda... i no tego CIEPŁO.
Pierwsza
50tka wiosenna przepleciona pracą, zaliczona!
Znacie mnie z bikeloga jako Księgowy, ale tak naprawdę nazywam się Adam. Jestem grzesznikiem i grzeszę "cyklicznie" od 2007 roku. Nigdy nie wygrałem, żadnego maratonu, ani nie zdobylem podium w niczym co mogłoby sie kwalifikować, choćby do medialnego szumu ale mam kilka rzeczy, które uważam za swoje małe "zwycięstwa"
Moje skromne osiągnięcia.
Najwięcej kilometrów po górach: 300km i 4000m przewyższeń w 24h.
Najwięcej km z sakwami: 255km w 24h 2007r. Szwecja
Najwięcej km w 24h: 503km czerwiec 2014
Najwięcej km "na raz": 528km w 25h25minuth 2014 r.
Najniższa temperatura w jakiej jechałem: -22stopnie
Najwięcej km w silnym mrozie: 100km przy -18stopniach
Łączny przebieg od 2007 - 101 tysięcy kilometrów.