Nadrabiam i rozrabiam || 60.00km
Zbierałem dystans z poniedziałkju i wtorku i w końcu dziś - wypluwam to z siebie, abyście nie posądzili mnie, że po tej błahej 270 teczce padłem na zawał lub na coś tam jeszcze. Generalnie sprawa ma się jako następuje:
Nie Podziałek
Tu dzień bez uniesień. W sumie pochmurno, ciepło, ale z tendencją deszczową i deszczopodobną. Nawet wiatru nie było. Wszystko tało, jako i moje nogi. Poranne rozciąganie pomaga, zwłaszcza w regeneracji. Masowanie pomaga takoż samo, choć nie tyle nogi mi doskwierają co szyja. Zawiało mi lewy bok...tak myślałęm. Po konsultacji znajomego fizjoterapeuty, okazuje się jednak, że jest to typowe naciągnięcie mięśnia jakiegoś tam piersiowo-sutkowego czy tam szyjno-uszno-prawicowego... albo nie wiem jak on to nazwał. No i zalecił mi kołnierz ortopedyczny na tydzień! Skąd to? Z tego, że przejechałem 270km? Gdzie tam panie - z wypadku z zeszłego tygodnia. Znalazł mi obrzęk i stan zapalny. Zalecił leki p zapalne i jak wyżej wspomniałem kołnierz.
Ja w ortopedycznym? O w życiu!
Powiedział, że bez kołnierza też się da, ale będzie dłużej bolało - trudno.
O taki im mogę kołnierz założyć;P
Generalnie powikłanie po ostatniej glebie z kolesiem od Civica. Pewnie naderwałem coś i to się tak goiło goiło, a że ciągle jeżdżę to się stan zapalny wdał. Wspomniałem mu o 270 tce na szosie - twierdził, że generalnie ta forma leczenia była decydująca w pogorszeniu mojego tanu zdrowia.
Efekt? Mogę się oglądać tylko przez lewe ramie ( w sumie bezpiecznie na szosie) a na laski na chodnikach po prawej, patrzeć mi nie wolno - boli jak sk-syn!!! Jestem toteż chwilowo tylko lewo skrętny!
Wtorek
Ciepło, leki przeciwzapalne działają. Ciepła kąpiel też, a młody w nocy spycha mnie do samej ściany. Śpie "ergonomicznie" wciśnięty w samą ścianę podświadomie bojąc się go nie zgnieść. WIadomo -n wysypiam się bajecznie. Leżąc na PRAWYM boki z PRAWĄ RĘKĄ pod uchem, naciągając LEWĄ część szyi:) No i tak moja szyjo-rekonwalascencja postępuje.
Młody umie już siadać, umie wstawać przy meblu, i umie... generalnie zasypianie to łapanie syna na łóżku, bo z mlekiem wyssał nadmierną aktywność. Pełza, włazi na mnie, to na Agę... skacze po nas, a jak się zmęczy to pada na środku wyra. I weź go rusz! To krzyk - bo rozespany! W końcu udaje się go do łóżeczka przenieść i reszta łoża dla nas. Pobudka o 4 lub 5 rano na kamienie i resztę nocy śpi już u nas, bo ponowne odłożenie syna do łóżeczka, gdy na dworze widno - kończyło się REALNĄ pobudką o 5 rano.
Mówicie MP, MRDP, GMRDP, TDP, PW, P1000j, MPP? Urodźcie sobie dziecko - to dopiero maraton - HIPER-ULTRA maraton. Często bez snu!
Dobrego dnia i wieczoru wam życzę!
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew