Zale-nadrabiam-głości - CYKLICZNIE!!! || 135.00km
Otwarcie Galerii przewidziano dla VIP-ów chyba na 13 z tego co wiem a potem dla "reszty". Czasu jest mało, bo mieliśmy opóźnienia z wejściem na obiekt i teraz nadrabiamy. Generalnie sklep ma już ściany podłogi i cały "social", ale nadal pełno jest w środku kurzu i pyłu, bo jak to bywa w naszym kraju, najpierw się kładzie płytki, a potem przypomina się ekipie, że kabel od IT miał być pod nimi. I tak tu zrobią, tam rozbiorą i jeszcze to wszystko w powijakach. My jednak nie możemy zwlekać bo kilka tysięcy sztuk towaru jest do zaklipsowania.
* klipsowanie - zabezpieczenia antykradzieżowe specjalnymi plastikowymi "dynksami", które piszczą na bramce jak kradniesz.
Pracujemy w pocie czoła, zwozimy dostawy, a sterta kartonów na placu budowy rośnie. Kiedy już mamy wrażenie, że jakoś nad tym panujemy i towaru ubywa, to jeden telefon niszczy nasze nadzieje. Kurier czeka i jest osiem palet do zwiezienia. I wszystko powraca do poprzedniego stanu.
Generalnie więc, od 8 do 18 każdego dnia uwijam się z grupą ludzi, aby wszystko domknąć na czas. Co nie zmienia faktu, że sama galeria wygląda jeszcze jak w rozsypce. Ogrom prac jakie tam nadal są do zrobienia przerasta moją percepcję. Ludzi kręci się po glaerii kilka tysięcy. 3/4 to robotnicy, którzy wykańczają sklepy dla firm, ale są i budowlańcy dokańczający sama galerię. Tu przykleją płytkę, tu znów skują inną, bo popękała od naprężeń pracującego obiektu. Inni znów latają i domalowują ściany, a jeszcze inni - inni pomagają tym pierwszym:D
Żeby nie było tak całkiem nierowerowo, to wrzucę wam info i kilka fotek z trasy dokoła zalewu z zeszłego tygodnia z wtorku, gdy to jeszcze udało się wyrwać jeden dzień wolnego.
Wyjazd zapanowywałem oczywiście dłuższy, miała być znośna pogoda, mówili o powrocie lata etc. Wyszło klasycznie, czyli fronty deszczowe przewalały się nad Mazowieckim jeden po drugim. Efekt?
Mój wypad dookoła zalewu Zegrzyńskiego był totalnie pokręcony.
Zacząłem z Legionowa i ruszyłem na Dębę, skąd przez Jachrankę miałem jechać do Serocka i do Wyszkowa. Jakaś niepisana tradycja sprawia, że zalew Kręcę w stronę wskazówek zegara. W Jachrance zaczęło lekko kropić mimo, że słońce nadal świeciło. Zdecydowałem się więc nie jechać dookoła zalewu i pojechać do MC-donalda w Nieporęcie na Kawę. Z Macdonalda nie wyszło nic, bo wpadłem na pomysł, że odwiedzę Kamila w sklepie. Jak dojechałem do Cyklisty w Nieporęcie zaczęło konkretnie padać. 40 minut siedziałem i gadałem, a deszcz padał i padał. Obejrzałem sobie w tym czasie katalog Krossa na 2018 r. Nic porywającego nie zwróciło mojej uwagi.
Ten front, poszedł bokiem. Zdjęcie robione w okolicach Miejscowości GAJ. Chmura poszła na wschód.
Gdy przestało padać, pojechałem dalej na wycieczkę. Planowałem zrobić sobie pętelkę do Kuligowa i wrócić, ale wiatr w plecy jakoś mnie poniósł i wylądowałem w Wyszkowie. Tam nie było już tak kolorowo. Z mostu nad Narwią, wiedziałem już wielki burzowy front, który szedł pchając mnie wiatrem na Wyszków
Wyszków - widok na Lewo:D
Wyszków - Widok na prawo.
Opady zbliżały się dość szybko, więc przeczekać postanowiłem na stacji. Zamówiłem Czekoladę w płynie i rozsiadłem się jak król.
Lunęło...
Padało i padało i nie planowało przestać. Wreszcie, gdy wydawało mi się, że już się przejaśnia. Wyszedłem z baru na stacji i pojechałem na Serock.
Niestety deszcz wrócił, a na domiar złego okazało się, że wiatr jest w twarz. W zasadzie nei tyle wiatr, co wiatro-deszcz.
Łoiło mnie po gębie woda, jak siemasz. Z 25 stopni zrobiło się 13 a ja tego dnia miałem dodatkowo przypiętą do kierownicy tylko lekką dobrze wentylowana wiatrówkę.
Efekt? No do samego Legionowa jechałem w deszczu, a temp max, jaką osiągnął na tej trasie termometr - to 15 stopni.
Zmoczony, zmarznięty, wziąłem kąpiel i zrelaksowałem się. Potem przyszedł czas na prawy rodzinne i tak oto wpis czekał aż do dziś.
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew