Odkąd noce ciepłe dojeżdzam do pracy rowerem, gdy tylko mam na 14tą. W tym szaleństwie jest metoda bo przed pracą robię sobie lekką rundę do Nowego Dworu a wracając odwiedzam dom myję się i już "świeży" jadę sobie rowerkiem spokojnie do pracki. Sam dojazd w dzień to rzeźnia w upale i słońcu, ale powrtó po zmroku po 22 giej to przyjemne ochłodzenie.
Pogoda majowa to mega upały - dla mnie mogło by być 10 stopni mniej. Źle się czuje w takie skwary i przygotowań do Maratonu podróżnika powyżej 100km nie poczyniłem za wiele. Do startu w sumie zostało już jakieś 9 dni, więc nie mam w planie tułaczki, aby nie katować organizmu. Skupię się na mniejszych trasach i utrzymaniu "nogi" w jako taki stanie.
Zazdrośnie patrzę na Marzenkę, która już w USA szykuje się do trans AM race;) Będzie co czytać - oj będzie!
Znacie mnie z bikeloga jako Księgowy, ale tak naprawdę nazywam się Adam. Jestem grzesznikiem i grzeszę "cyklicznie" od 2007 roku. Nigdy nie wygrałem, żadnego maratonu, ani nie zdobylem podium w niczym co mogłoby sie kwalifikować, choćby do medialnego szumu ale mam kilka rzeczy, które uważam za swoje małe "zwycięstwa"
Moje skromne osiągnięcia.
Najwięcej kilometrów po górach: 300km i 4000m przewyższeń w 24h.
Najwięcej km z sakwami: 255km w 24h 2007r. Szwecja
Najwięcej km w 24h: 503km czerwiec 2014
Najwięcej km "na raz": 528km w 25h25minuth 2014 r.
Najniższa temperatura w jakiej jechałem: -22stopnie
Najwięcej km w silnym mrozie: 100km przy -18stopniach
Łączny przebieg od 2007 - 101 tysięcy kilometrów.