Dzisiaj znów na trasie. W sumie pętla bez szału 45 kilometrów, w sumie wszystko bez szału. W sumie nie wiem... niby jest zapał jest siła, ale jest też takie podenerwowanie.
W tym sezonie? W tym sezonie pi razy oko mam 4 tysiące, w tym sezonie mam na koncie jedną 300tkę i jedną 500tkę. Sądząc jednak po tym co mnie czeka wydaje się mało. Jednak porzekadło mówi, że głowa jedzie, a głowa jedzie i to mocno. Chcę podejść do wyśćigu jak do 3 dniowej wyprawy. Delektować się jazdą i sukcesywnie przesuwać na przód. Chcę poznać nowych lduzi chcę poznać swoje możlwości.
Moja strategia opiera się na robieniu swojego i nie łaczeniu się w nadmiernie rozbudowane grupy. Na tdp kosztowało mnie to sporo zasiedzenia w PK i po MP 2018 już wiem, że jak jestem gotów aby ruszyć, ruszam. Najwyżej grupa mnie dogoni. Mam nadzieje, że będziecie mnie wspierać, choć pewnie na SMS nie odpiszę. Będę na pewno postował na FB na profilu i tam znajdziecie wrzuty moich odczuć z trasy.
Znacie mnie z bikeloga jako Księgowy, ale tak naprawdę nazywam się Adam. Jestem grzesznikiem i grzeszę "cyklicznie" od 2007 roku. Nigdy nie wygrałem, żadnego maratonu, ani nie zdobylem podium w niczym co mogłoby sie kwalifikować, choćby do medialnego szumu ale mam kilka rzeczy, które uważam za swoje małe "zwycięstwa"
Moje skromne osiągnięcia.
Najwięcej kilometrów po górach: 300km i 4000m przewyższeń w 24h.
Najwięcej km z sakwami: 255km w 24h 2007r. Szwecja
Najwięcej km w 24h: 503km czerwiec 2014
Najwięcej km "na raz": 528km w 25h25minuth 2014 r.
Najniższa temperatura w jakiej jechałem: -22stopnie
Najwięcej km w silnym mrozie: 100km przy -18stopniach
Łączny przebieg od 2007 - 101 tysięcy kilometrów.