Nowy rok to nieprzerwanie MTB w moim wykonaniu. Dzisiaj rozpoczynam triduum paschalne i mam 3 dni wolnego i jak BÓG da i partia pozwoli to pojeżdżę w te trzy dni cokolwiek. Obecnie rozpocząłem z wysokiego C robiąc 15 km pętle z masa podjazdów podjaździków i pizdryków. Na zębatce 36t i nowej(starej) kasecie 36t udało się podjechać wszystkie wzniesienia.
BOSHHHHEEE ale się ujechaem... Nogi jak z WATy:D
Piękny singielek!
W dół singlem
Pod górę...
rest in... woods;D
some roots
Trzy razy robiłem tą wydmę! Słownie - trzy - kurde bela - razy! Poszło w łydki!
Kolejny podjazd aż mi z wrażenia opadł... błotnik:D
Po intwerwałach w lesie przyszedł czas na kardioo po płaskim szuterku przy torach.
Znacie mnie z bikeloga jako Księgowy, ale tak naprawdę nazywam się Adam. Jestem grzesznikiem i grzeszę "cyklicznie" od 2007 roku. Nigdy nie wygrałem, żadnego maratonu, ani nie zdobylem podium w niczym co mogłoby sie kwalifikować, choćby do medialnego szumu ale mam kilka rzeczy, które uważam za swoje małe "zwycięstwa"
Moje skromne osiągnięcia.
Najwięcej kilometrów po górach: 300km i 4000m przewyższeń w 24h.
Najwięcej km z sakwami: 255km w 24h 2007r. Szwecja
Najwięcej km w 24h: 503km czerwiec 2014
Najwięcej km "na raz": 528km w 25h25minuth 2014 r.
Najniższa temperatura w jakiej jechałem: -22stopnie
Najwięcej km w silnym mrozie: 100km przy -18stopniach
Łączny przebieg od 2007 - 101 tysięcy kilometrów.