grypa jego mać - korpologicznie || 45.00km
Dopadł mnie rota, bo mój dziedzic dni kilka przed moim rotem, też miał rotację. Jak to dziedzic mówi - "miałem tata złą ślinę". No to dziedzic wydobrzał w jedną noc i myślimy sobie spoko. Błąd! Jak mnie dzionek zacnie mijał i wtem od 17 zaczęło mnie mdlić. I tak mnie mdliło, że umierałem do czwartej rano. Przez grzeczność - nie zapoznam was ze szczegółami, jak bardzo nie_tylko_mnie_mdliło, bo ten kto żołądkową grypę przechodził, wie co z tego wychodzi i którędy.
Dawno tak nie zdychałem na rotę. Na domiar wszystkiego następnego dnia o ósmej już byłem w PKP do Wawy do pracy. Trafił mi się zajebisty okres na regeneracje po żołądkówce, czyli zmiany ranne... Niewyspany, obolały i pusty jak wydmuszka pojechałem. Prze wegetowałem cały dzień i wróciłem do domu. Nawet nie wiem kiedy padłem spać. Byla chyba dziewiętnasta... nawet dziedzic jeszcze hasał.
Kolejny dzień, znów miałem na rano, a kolejnego dnia... znów na rano i wiecie co? Ten ostatni dzień z triduum porannego wypadł na wyrobienie 10 godzin.
I oto jestem! Co nas nie zabije to wzmocni, choć jedzenie przyjmuje jeszcze z lekkim obawieniem.
Plus? 2 kg poszło w Polskę!!!
No to ten... a u was jak? Nawet w sumie nie czytałem za bardzo fejsów i be esów, ino wrzuciłem kilka razy fotycz z morningowego pociągu.
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew