Wpisanie 65 kilometrów w tym okresie roku może nie zniszczy nikomu życiorysu, toteż popełniam taki wpis. Jak zapowiadałem ostatnio czasu na regularność jest tyle co śniegu w grudniu! W pracy zaczęliśmy Grudzień, co oznacza, że logarytmicznie wzrasta ilość klientów, a odwrotnie proporcjonalnie do kwadratu odległości między nimi, maleje moja do nich moja cierpliwość. Nasza zależność wyraźnie jest asymetryczna. A tak po prawdzie to w sumie nauczyłem się już okresu świątecznego bo niezależnie czy sprzedaje lodówki czy sprzęt sportowy zachowania są podobne. Oczy zmącone, spokój zaburzony, i ta panika. Jak narkomani wpadający do sklepu z używkami. Może niedługo skutecznie uda się zaatakować dentystę, bo ostatnie nasze starcie jakie miało się odbyć, zakończyło się wycofem ze strony przeciwnika. Teraz mam termin na najbliższy wtorek i będę prawdopodobnie knalaił. No chyba, że będzie remis i ucieknę spod gabinetu:D
Kończę - kolejnym malarskim akcentem;)
Na koniec tym razem jednak dam bezbarwny lakier kilka warstw bo poprzednio nie dałem i ten kolor szybko sie wycierał...
Znacie mnie z bikeloga jako Księgowy, ale tak naprawdę nazywam się Adam. Jestem grzesznikiem i grzeszę "cyklicznie" od 2007 roku. Nigdy nie wygrałem, żadnego maratonu, ani nie zdobylem podium w niczym co mogłoby sie kwalifikować, choćby do medialnego szumu ale mam kilka rzeczy, które uważam za swoje małe "zwycięstwa"
Moje skromne osiągnięcia.
Najwięcej kilometrów po górach: 300km i 4000m przewyższeń w 24h.
Najwięcej km z sakwami: 255km w 24h 2007r. Szwecja
Najwięcej km w 24h: 503km czerwiec 2014
Najwięcej km "na raz": 528km w 25h25minuth 2014 r.
Najniższa temperatura w jakiej jechałem: -22stopnie
Najwięcej km w silnym mrozie: 100km przy -18stopniach
Łączny przebieg od 2007 - 101 tysięcy kilometrów.