Dzisiaj dzień relaksu i rehabilitacji. Od rana opiekowałem się dziedzicem, a popołudnie na rowerówo. Dzisiaj też byłem drugi raz na masażu i tym razem był to facet. Dostałem niezły wycisk. Masaż dodałem jako dodatek do próby postawienia na nogi moich pleców i kręgosłupa. Do startu w sierpniu jeszcze połowa miesiąca, więc zobaczymy jak to się przyjmie.
Wieczorem rower w chmarach komarów...
Znacie mnie z bikeloga jako Księgowy, ale tak naprawdę nazywam się Adam. Jestem grzesznikiem i grzeszę "cyklicznie" od 2007 roku. Nigdy nie wygrałem, żadnego maratonu, ani nie zdobylem podium w niczym co mogłoby sie kwalifikować, choćby do medialnego szumu ale mam kilka rzeczy, które uważam za swoje małe "zwycięstwa"
Moje skromne osiągnięcia.
Najwięcej kilometrów po górach: 300km i 4000m przewyższeń w 24h.
Najwięcej km z sakwami: 255km w 24h 2007r. Szwecja
Najwięcej km w 24h: 503km czerwiec 2014
Najwięcej km "na raz": 528km w 25h25minuth 2014 r.
Najniższa temperatura w jakiej jechałem: -22stopnie
Najwięcej km w silnym mrozie: 100km przy -18stopniach
Łączny przebieg od 2007 - 101 tysięcy kilometrów.