Do tego wyjazdu zbierałem się dość długo. Najpierw w związku z budową tarasu spaliłem się na słońcu, a potem pogoda pokrzyżowała plany bo w poniedziałek lało i było zimno.
W końcu we wtorek mój budzik nie zadzwonił o czasie i zamiast o 5:50 wstałem o 7:00
Nie chcę odpuścić i liczyłem na to że jednak uda się przejechać ten dystans.
Trasa była w oparciu o czerwony szlak pieszy zwany potocznie krwawą pętla dookoła Warszawy. Miał być to wyznacznik główny, ale nie jedyny. Chciałem koniecznie obejrzeć słynne single nad Mienią i Świdrem i ten cel udało się zrealizować.
Pogoda była zaskakująco chłodna, a po opadach z dnia poprzedniego w lasach było mnóstwo błota i bajora po kolana.
Odcinki poprzecinane były mnóstwem powalonych drzew i w okolicach Otwocka i singli nad Świdrem straciłem mnóstwo czasu i energii na pokonywanie przeszkód. Do tego wiatr.... Wiatr dawał popalić, a do góry Kalwarii myślałem że nigdy nie dojadę. Na wałach przed miastem trawy do ramion i ledwo widać było ślad szlaku.
Do momentu przekroczenia Wisły jechałem zmęczony i morale spadało. Pochmurno się zrobiło, a słońce gdzieś zniknęło. Dopiero gdzieś w okolicach Tarczyna zaczęło się znów dobrze jechać.
Powiedzenie z tej wycieczki moje ulubione: "Jeśli pokrzywy są lecznicze to po tym wyjeździe jestem nieśmiertelny "
Okolice Pruszkowa to powoli kończący się dzień, a ja nie zabrałem dobrej lampki na przód. Decyzja zapadła by skrócić dystans i od Pruszkowa jechać już na Warszawę.
W żadnym wypadku elektrykiem:) ten wyjazd to miałbyć przytyk do hejtu, że ja elektrykiem tylko latam;) Opis po edycji na stravie - niestety się nie daje już z automatu;(
Znacie mnie z bikeloga jako Księgowy, ale tak naprawdę nazywam się Adam. Jestem grzesznikiem i grzeszę "cyklicznie" od 2007 roku. Nigdy nie wygrałem, żadnego maratonu, ani nie zdobylem podium w niczym co mogłoby sie kwalifikować, choćby do medialnego szumu ale mam kilka rzeczy, które uważam za swoje małe "zwycięstwa"
Moje skromne osiągnięcia.
Najwięcej kilometrów po górach: 300km i 4000m przewyższeń w 24h.
Najwięcej km z sakwami: 255km w 24h 2007r. Szwecja
Najwięcej km w 24h: 503km czerwiec 2014
Najwięcej km "na raz": 528km w 25h25minuth 2014 r.
Najniższa temperatura w jakiej jechałem: -22stopnie
Najwięcej km w silnym mrozie: 100km przy -18stopniach
Łączny przebieg od 2007 - 101 tysięcy kilometrów.