Obrażon jetem na stravę;P W sensie, że ją manualem jadę. Nie ma takiego jeżdżenia, że mi ślady zjada, jak jajko na śniadanie.
Tak też popełniam ów wpis manualnie - używając palców. Stukajc w klawieśnicę.
Dzisiaj, po wczoraj, było takoż samoż fajnież...
Rychło żem gnał i nawet z tytułu owej radosnej nam panującej pogody - umyłem rower, bo mi napisu marki nie było widać spod owego radosnego błotka;)
No i pięknie - Stravę należy olewać, bo to jakieś szatańskie narzędzie. A do BS-a, tak jak tutaj, wracać :) No i raz jeszcze polecam Ci przyzwoity zegarek do śladu GPS, czy Polar, czy Garmin, nieważne. Wszystko lepsze niż ten niestravny szajs :)
Znacie mnie z bikeloga jako Księgowy, ale tak naprawdę nazywam się Adam. Jestem grzesznikiem i grzeszę "cyklicznie" od 2007 roku. Nigdy nie wygrałem, żadnego maratonu, ani nie zdobylem podium w niczym co mogłoby sie kwalifikować, choćby do medialnego szumu ale mam kilka rzeczy, które uważam za swoje małe "zwycięstwa"
Moje skromne osiągnięcia.
Najwięcej kilometrów po górach: 300km i 4000m przewyższeń w 24h.
Najwięcej km z sakwami: 255km w 24h 2007r. Szwecja
Najwięcej km w 24h: 503km czerwiec 2014
Najwięcej km "na raz": 528km w 25h25minuth 2014 r.
Najniższa temperatura w jakiej jechałem: -22stopnie
Najwięcej km w silnym mrozie: 100km przy -18stopniach
Łączny przebieg od 2007 - 101 tysięcy kilometrów.