Mam świadomość że moje dojazdy są bardzo nudne. Jednak codzienna dawka roweru powoduje że człowiek jest taki jakiś bardziej radosny. Dzisiaj na przykład świeci słońce śpiewają ptaszki, ale jest tak zimno że musiałem założyć chustkę na głowę. Przynajmniej nogi sobie opalam bo jeżdżę w krótkich gaciach a co styl musi być kropka nie golę nóg bo nie lubię być aerodynamiczny lubię czuć muchy we włosach. I zimniogrotnicy się zbliżają i trochę trąca zimnym. Nad ranem ma być cztery stopnie ciekawe co z tego wyniknie. Dobrze że na Tour ulde Zalew będzie ciepło.
Znacie mnie z bikeloga jako Księgowy, ale tak naprawdę nazywam się Adam. Jestem grzesznikiem i grzeszę "cyklicznie" od 2007 roku. Nigdy nie wygrałem, żadnego maratonu, ani nie zdobylem podium w niczym co mogłoby sie kwalifikować, choćby do medialnego szumu ale mam kilka rzeczy, które uważam za swoje małe "zwycięstwa"
Moje skromne osiągnięcia.
Najwięcej kilometrów po górach: 300km i 4000m przewyższeń w 24h.
Najwięcej km z sakwami: 255km w 24h 2007r. Szwecja
Najwięcej km w 24h: 503km czerwiec 2014
Najwięcej km "na raz": 528km w 25h25minuth 2014 r.
Najniższa temperatura w jakiej jechałem: -22stopnie
Najwięcej km w silnym mrozie: 100km przy -18stopniach
Łączny przebieg od 2007 - 101 tysięcy kilometrów.