Sytuacja geopolityczna panująca obecnie u mnie, sprawia że mogłem dzisiaj wykorzystać kolejne wiosenny dzień, aby pojeździć w okolicy. Od rana ogarnąłem swoje sprawy i ruszyłem na wycieczkę. Oczywiście zaciesz pełną gębą bo słońce 10 stopni i plaży jak to mówią. Dzisiaj już napompowałem sobie koła więc nie musiałem martwić się o to że znowu będę musiał gdzieś dopompowywać i spuszczę sobie całe powietrze z przedniego koła. Co nie zmienia faktu że elektryk jest już strasznie brudny i może niedługo czas będzie żeby go w końcu wyczyścić. Jednak rower sam w sobie może i jest wbłocony ale napęd staram się mieć zawsze w dobrej kondycji to jest nasmarowany i wyregulowane przerzutki. Błoto to nie mechanika jak wyschnie to odpadnie, a mam wrażenie że im częściej my rower tym szybciej się brudzi. Coś tam dobre duchy mówią że w oddali znowu przyjdzie zima więc kto wie jak to dalej będzie. O tym że śnieg pada w marcu i w kwietniu to już w sumie chyba nie muszę przypominać. No ale przebłyski wiosenne są są, to się jaram.
Znacie mnie z bikeloga jako Księgowy, ale tak naprawdę nazywam się Adam. Jestem grzesznikiem i grzeszę "cyklicznie" od 2007 roku. Nigdy nie wygrałem, żadnego maratonu, ani nie zdobylem podium w niczym co mogłoby sie kwalifikować, choćby do medialnego szumu ale mam kilka rzeczy, które uważam za swoje małe "zwycięstwa"
Moje skromne osiągnięcia.
Najwięcej kilometrów po górach: 300km i 4000m przewyższeń w 24h.
Najwięcej km z sakwami: 255km w 24h 2007r. Szwecja
Najwięcej km w 24h: 503km czerwiec 2014
Najwięcej km "na raz": 528km w 25h25minuth 2014 r.
Najniższa temperatura w jakiej jechałem: -22stopnie
Najwięcej km w silnym mrozie: 100km przy -18stopniach
Łączny przebieg od 2007 - 101 tysięcy kilometrów.