Dzisiaj z rana minus 6. Wydawało się że będzie mróz jak się masz, ale okazało się że słońce szybko zrobiło porządek z tą temperaturą. Wyjeżdżałem z domu to było w granicy -1. Swoje dokładne oczywiście wiatr który wiał i o ile do PKP miałem z wiatrem to w Warszawie bywało z tym różnie kropka dlatego stwierdziłem że dojadę sobie do PKP koło i dopiero stamtąd pojadę do sklepu, a nie będę tłukł się aż od zoo bo nie wiedziałem jak będzie z odczuwalną temperaturą. Wiosna tuż tuż już czuję to w niebie już widzę to słońce już to się wszystko jakoś tak ze sobą składa myślę że przyszły tydzień już będzie cieplej, ale to też oznacza że będzie po prostu pochmurno bo wiadomo że nie będzie tak nagle cudownie że słońce świeci i ptaszki ćwierkają. Będzie pewnie tak że będzie na plusie i będzie pogoda taka byle jaka ale zawsze to będzie na plusie. U mnie na parapecie już zasiane stokrotki i czekam żeby mogły sobie za miesiąc dwa wylądować w gruncie. A ty co siejesz na parapecie he he.
Znacie mnie z bikeloga jako Księgowy, ale tak naprawdę nazywam się Adam. Jestem grzesznikiem i grzeszę "cyklicznie" od 2007 roku. Nigdy nie wygrałem, żadnego maratonu, ani nie zdobylem podium w niczym co mogłoby sie kwalifikować, choćby do medialnego szumu ale mam kilka rzeczy, które uważam za swoje małe "zwycięstwa"
Moje skromne osiągnięcia.
Najwięcej kilometrów po górach: 300km i 4000m przewyższeń w 24h.
Najwięcej km z sakwami: 255km w 24h 2007r. Szwecja
Najwięcej km w 24h: 503km czerwiec 2014
Najwięcej km "na raz": 528km w 25h25minuth 2014 r.
Najniższa temperatura w jakiej jechałem: -22stopnie
Najwięcej km w silnym mrozie: 100km przy -18stopniach
Łączny przebieg od 2007 - 101 tysięcy kilometrów.