Weekend pochmurności i mroku... || 37.00km
Od początku było średnio...
Wstawało się ciężko. Człowiek jakoś mniej gibki jeszcze chyba na takie harce w wysokim tętnie nocą. Czułem plecy i barki o poranku, choć to może zasłutga nie tyle nocnego harcowania, co polskich dróg. Śniadanko pyszne kanapkowe. Sakwy zapakowane no to wio! Tylko to "wio" samo w sobie nie było takie "wiśta wio"! Raczej zakrawało o "łojezusmaria". Wiatr od początku dbał o naszą kondycję i regularnie przez większość trasy do Nowego Dworu podnosił obciążenie, jednocześnie pomniejszając zapas sił jakie posiadłem na śniadaniu.
Dałem ciała z ubiorem bo temperatura na termometrze zmyliła mnie i z -2 za wiatrem było -5 odczuwalnej a zimno wciskało się we wszystkie dziury kurtki, któa mimo, że z mębraną, zdecydowanie przegrywała z trudnymi warunkami.
W okolicach Nowego Dworu Mazowieckiego, wilgotność powietrza wzrasta a z nieba spada niby to mgła niby deszcz. W lasach koło pomiechówka mam poślizg na asfalcie. Jakież było moje zaskoczenie kiedy okazało się że nie mogę ustać na tym "suchym" jak pieprz asfalcie. Lód przykrywał go milimetrową warstwą i totalnie nie było tego widać.
Swoja drogą, kop adrenaliny, wywołany poślizgiem, kiedy już nie masz siły, to niezła dawka dopalaczy:) i to za free! Po explozji tego specyfiku do krwi jechało sie o wiele lepiej.
Do Zaborza docieramy zmarznięci ale dumni, że się udało:) - Jutro cz 2 naszych poczynanań~!
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew