Zlot LSTR 2011 || 70.00km
Sobota, 28 maja 2011
· Komcie(0)
Wyjazd na zlot zaplanowaliśmy w sumie spontanicznie. Nic nie szlo od początku jak trzeba. Viktorem nas straszyli i, że huragany i trąby będa dudniły i Bóg wie co jeszcze. Kochane nasze media, pożywkę maja nawet z piardnięcia motyla i z byle czego zrobią huragan, byle tylko wyświetleń na "fajsie" portalu TVN24 było najwięcej.
Suma summarum Gucio było a nie Huragan!!! Dobrze, że nie daliśmy się nabić w butelkę i zdecydowaliśmy się na wyjazd.
Sobota od rana była taka ni to w pipkę i to w rybkę. Idąc do obi rano, zdążyłem zmarznąć i spocić się podczas jednego spaceru. Wyjazd zaplanowany na 15tą od rana był pod znakiem zapytania Meteo szalało i prognozy z dnia poprzedniego pokazywały nie wiadomo jaki armagedon nawet do 5mm deszczu...
DO ostatka zwlekaliśmy z pakowaniem i efekt był taki że 14:45 wyszliśmy z domu a do miejsca zbornego z druga dwójką z serocka, było prawie 10km. Od rana było więc ciśnięcie. Nie szlo jak trzeba, nogi nie za bardzo chciały w rytm wpaść a nawierzchnia trasy nie zachęcała do dawania z siebie wszystkiego.
Aga dała zmianę i lecieliśmy 26-28km/h a 3 sakwy jakoś usilnie nie pozwalały o sobie zapomnieć i jakby niepocieszone, że wiozę je za plecami, dawały mi znać o sobie opierając się z rowerem na spółkę.
Rondko w Zegrzu witamy spoceni zmordowani i zmęczeni. Ja dobijam kółko tylne na kamień a Aga przeprowadza przywitanie z nasza znajoma już dwójką.
Skład Adam (jam ci) Piotr(Bazyl) Mary i Agnieszka, rusza na Radzymin.
Jakże byłem w błędzie mając nadzieje, że gdy ekipa ruszy będzie już "normalnie". Wstąpiło w nich jakieś szaleństwo:) Najpierw Aga weszła na czuba i lecieliśmy 26-27. W okolicach Białobrzegów Piotr zmienia ja na przedzie i prędkość waha się jeszcze wyżej. Do Radzymina średnia jest 25.12
Popas przy centrum panorama jest dla mnie zbawienne. W oczekiwaniu na zakupy gromadki naszej zacnej regeneruje się odpoczynkiem ma ławeczce. Pogoda nie zachwyca, jest pochmurno dość duszno a czasem zawiewa chłodkiem.
Całkowity czas postoju waha się od około 30-38minut. Ruszamy dalej sprawnie, i mimo, że prędkość wciąż wysoka jedzie mi się już lepiej. Na działkę jadąc nie da się ominąć Jadowa i przepysznych lodów domowej roboty. Fartem załapujemy się bo lodziarnie zamykają 15 minut po naszym przybyciu.
Starowola to zakupy chmielowo-chipsowe i ostatni dynamiczny odcinek po szuterku... Wreszcie docieramy na miejsce.
Tu kończy się opis rowerowy a zaczyna opis ogniskowy:D
Wyprawa po drzewo na ognisko, jest niejako remakiem z naszego(mojego i Agi) wypadu kilka tyg wstecz. Jednak i ta wyprawka po drzewo ma swoje kwiatki:
my mamy swojego Jezusa z Rio!!!!!!! a w zasadzie z Sero(cka)
Ognisko trwa tylko do północy ale okazji do pogadania jeszcze będzie kilka.
Fajnie mija nam wspólnie czas. Bardzo pozytywna ekipa Sea-Rock City i J-błonna :)
Day 1 ma się ku końcowi....
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew
Suma summarum Gucio było a nie Huragan!!! Dobrze, że nie daliśmy się nabić w butelkę i zdecydowaliśmy się na wyjazd.
Sobota od rana była taka ni to w pipkę i to w rybkę. Idąc do obi rano, zdążyłem zmarznąć i spocić się podczas jednego spaceru. Wyjazd zaplanowany na 15tą od rana był pod znakiem zapytania Meteo szalało i prognozy z dnia poprzedniego pokazywały nie wiadomo jaki armagedon nawet do 5mm deszczu...
DO ostatka zwlekaliśmy z pakowaniem i efekt był taki że 14:45 wyszliśmy z domu a do miejsca zbornego z druga dwójką z serocka, było prawie 10km. Od rana było więc ciśnięcie. Nie szlo jak trzeba, nogi nie za bardzo chciały w rytm wpaść a nawierzchnia trasy nie zachęcała do dawania z siebie wszystkiego.
Aga dała zmianę i lecieliśmy 26-28km/h a 3 sakwy jakoś usilnie nie pozwalały o sobie zapomnieć i jakby niepocieszone, że wiozę je za plecami, dawały mi znać o sobie opierając się z rowerem na spółkę.
Rondko w Zegrzu witamy spoceni zmordowani i zmęczeni. Ja dobijam kółko tylne na kamień a Aga przeprowadza przywitanie z nasza znajoma już dwójką.
Skład Adam (jam ci) Piotr(Bazyl) Mary i Agnieszka, rusza na Radzymin.
Jakże byłem w błędzie mając nadzieje, że gdy ekipa ruszy będzie już "normalnie". Wstąpiło w nich jakieś szaleństwo:) Najpierw Aga weszła na czuba i lecieliśmy 26-27. W okolicach Białobrzegów Piotr zmienia ja na przedzie i prędkość waha się jeszcze wyżej. Do Radzymina średnia jest 25.12
Popas przy centrum panorama jest dla mnie zbawienne. W oczekiwaniu na zakupy gromadki naszej zacnej regeneruje się odpoczynkiem ma ławeczce. Pogoda nie zachwyca, jest pochmurno dość duszno a czasem zawiewa chłodkiem.
Całkowity czas postoju waha się od około 30-38minut. Ruszamy dalej sprawnie, i mimo, że prędkość wciąż wysoka jedzie mi się już lepiej. Na działkę jadąc nie da się ominąć Jadowa i przepysznych lodów domowej roboty. Fartem załapujemy się bo lodziarnie zamykają 15 minut po naszym przybyciu.
Starowola to zakupy chmielowo-chipsowe i ostatni dynamiczny odcinek po szuterku... Wreszcie docieramy na miejsce.
Tu kończy się opis rowerowy a zaczyna opis ogniskowy:D
Wyprawa po drzewo na ognisko, jest niejako remakiem z naszego(mojego i Agi) wypadu kilka tyg wstecz. Jednak i ta wyprawka po drzewo ma swoje kwiatki:
my mamy swojego Jezusa z Rio!!!!!!! a w zasadzie z Sero(cka)
Ognisko trwa tylko do północy ale okazji do pogadania jeszcze będzie kilka.
Fajnie mija nam wspólnie czas. Bardzo pozytywna ekipa Sea-Rock City i J-błonna :)
Day 1 ma się ku końcowi....
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew