Alpy - Dzień 4 | Księgowy

Alpy - Dzień 4 || 115.00km

Poniedziałek, 4 lipca 2011 · Komcie(0)
Kategoria Wyprawa
Po ciężkiej,zimnej i wietrznej nocy budzimy się o 7.30 w namiocie. Czuć wilgoć w powietrzu, czuć przekiśnięte ubrania i mokre śpiwory. Jest mizerny poranek, ale ku naszemu zadowoleniu nie pada. Nie pada i niebo wskazuje jakoby miało dłużej tego dnia nie padać. Zwlekamy się z obozu i po raz kolejny ubieramy w mokre ciuchy. Jeszcze do tego rowery obklejone jakąś mazią nie prowadzą się łatwo. Obóz umiejscowiony wewnątrz winnicy, zmusza nas do ponownego przepchania ich po błocie. Tym razem mój jednoślad odmawia jazdy totalnie. Oba koła stają w błocie i nie kręcą się ani do przodu ani do tyłu. Pcham go więc "ślizgiem". Na asfaltowej drodze wreszcie mogę go zacząć czyścić. Trwa to dobre 15 minut zanim oba rowery wogle mogą jechać w jakikolwiek sposób. (Błoto z tego dnia w całości gubimy chyba dopiero we Włoszech.)

Przez Kijov i Breclav opuszczamy Czechy i witamy Austrię.

Zaraz za granicą kierujemy się na GroBkrut i Wilfersdorf. Tam znajdujemy ścieżkę Eurovelo 9 wiodącą do Wiednia. Do samej stolicy Austrii poruszamy się doskonale oznaczonymi szlakami Europejskiej sieci rowerowej.

Jest świetna nawierzchnia do tego przy drodze często są ławki, stoliki czy nawet place zabaw dla dzieci. Korzystamy zwłaszcza ze stolików gotując tego dnia pyszny obiad.

W jednym ze sklepów robimy zakupy. Agnieszka wysyła mnie po słodkie bułeczki a ja przy pomocy słownika dowiaduje sie jak poprosić o nie po Niemiecku. Tego dnia nareszcie nie pada a słońce towarzyszy nam od momentu przekroczenia granicy. Na jednym z postojów suszymy mokre rzeczy łącznie ze śpiworami i nabieramy drugiego oddechu. Wreszcie czuć, że wyprawa rozpoczęła się na nowo!

Eurovelo prowadzi nas tego dnia do przemieści Wiednia, tam w okolicy Autostrad i pól kukurydzy oraz winnic, szukamy noclegu. W jednym z zagajników spotykamy dwóch bikerów z sakwami. Jest konsternacja. Oni i my stoimy jakby przyłapano nas na gorącym niecnym uczynku.

"Are you going to sleep here?"
"Maybye..." - odpowiada jeden z nich nieufnie.
Chwile później wyjaśniamy sobie co i jak i śmiejemy się, że my także szukamy noclegu.

W rezultacie tego wieczoru jeszcze kilka razy widzimy ich nieopodal. A kiedy rozbijamy namiot machają do nas z oddali roześmiani, że także znaleźli nocleg.
Kiedy wchodzę do namiotu, zaczyna padać. Tym razem jednak wyraźnie to jest tylko frontowa wielka ciemna chmurka.

Noc upływa spokojnie i po raz pierwszy od kilku dni nie jest zimno!


galeria





Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa umala

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]