Ulewa... || 12.00km
Poniedziałek, 22 sierpnia 2011
· Komcie(0)
Kategoria Po Agnieszkę do pracy
Cały dzień piękne słońce świeciło. Zdążyłem nawiercić sporo dziur na terenie swojej pracy magisterskiej a popołudniu najpierw przeszła jedna chmurka, bokiem, a potem jak juz wybierałem sie po Age zaczęła iść następna.
Miałem nadzieje, że jak i ta pierwsza śmignie bokiem. Oszukała mnie pogoda bo z jednej strony bloku mam okna mieszkania a z drugiej mam wyjście z klatki. Wychodząc z klatki i grzebiąc chwile przy rowerze, widziałem piękne słonce i delikatne obłoczki a kiedy ruszyłem od razu trafiłem na wielka siną chmurę.
Najpierw tylko kropiło. Jechałem więc wolno, bo poprzednia "ulewa" także zapowiadała armagedon a chmura poszła boczkiem puszczając kilka kropel tylko. No więc jechałem wolno w nadziei, że i ta mnie oszczędzi.
Gdy byłem już kilometr od domu wiatr się zerwał i jak na złość granica chmur ruszyła w moim kierunku. W lesie zaczął sie monsun!!!
Lunęło z nieba jak z wiadra.
Kolejne kilka kilometrów jechałem w ulewie. Miałem kurtkę od deszczu ale to nie dawało nic. Było tak szaro, że z kapelusza ciekła mi stróżka deszczu. Nie widziałem nic a na ulicy w kilka minut zrobiła się wielka rzeka.
Na końcu drogi a może w 2/3 jest przejazd kolejowy. Oczywiście był zamknięty. Ominąłem samochody i stanąłem na chodniku. A z nieba lało! Już świecilo słońce, już była tęcza a z nieba LAŁO!!! Całe szczęście deszcz był ciepły i przyjemny jak woda w rzece.
Gdy przejazd sie otwierał wyszło słonce i zrobiło się 30 stopni... w ciągu kolejnego kilometra wyschłem i uparowałem sie w kurtce.
Powrót do domu - czyli ta sama trasa - byl juz w upalnym słońcu a kurtka byla na bagażniku...
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew
Miałem nadzieje, że jak i ta pierwsza śmignie bokiem. Oszukała mnie pogoda bo z jednej strony bloku mam okna mieszkania a z drugiej mam wyjście z klatki. Wychodząc z klatki i grzebiąc chwile przy rowerze, widziałem piękne słonce i delikatne obłoczki a kiedy ruszyłem od razu trafiłem na wielka siną chmurę.
Najpierw tylko kropiło. Jechałem więc wolno, bo poprzednia "ulewa" także zapowiadała armagedon a chmura poszła boczkiem puszczając kilka kropel tylko. No więc jechałem wolno w nadziei, że i ta mnie oszczędzi.
Gdy byłem już kilometr od domu wiatr się zerwał i jak na złość granica chmur ruszyła w moim kierunku. W lesie zaczął sie monsun!!!
Lunęło z nieba jak z wiadra.
Kolejne kilka kilometrów jechałem w ulewie. Miałem kurtkę od deszczu ale to nie dawało nic. Było tak szaro, że z kapelusza ciekła mi stróżka deszczu. Nie widziałem nic a na ulicy w kilka minut zrobiła się wielka rzeka.
Na końcu drogi a może w 2/3 jest przejazd kolejowy. Oczywiście był zamknięty. Ominąłem samochody i stanąłem na chodniku. A z nieba lało! Już świecilo słońce, już była tęcza a z nieba LAŁO!!! Całe szczęście deszcz był ciepły i przyjemny jak woda w rzece.
Gdy przejazd sie otwierał wyszło słonce i zrobiło się 30 stopni... w ciągu kolejnego kilometra wyschłem i uparowałem sie w kurtce.
Powrót do domu - czyli ta sama trasa - byl juz w upalnym słońcu a kurtka byla na bagażniku...
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew