Łódzkie Szaleństwo!!! || 167.77km
rower szykuje się na największy tegoroczny dystans!
to było rzeźnickie 12km;/ - przez resztę trasy napewno odczuwałem zmęczenie z tego odcinka. Średnia wyszła 18.60 na tym 12km kawałku
Do Nowego Dworu Mazowieckiego jadę pod wiatr, pomyślałem - spoko to tylko (aż) 12km. Jednak nieźle siię umordowałem. Przez Kazuń atakuję trasę na Leszno. Dalej przez Kampinos przeskakuje do Sochaczewa. Dopiero tam naprawdę zaczyna się jazda. Jednak wiatr nie jest tak lekki jak się zdawało. Niby miał być boczny - i jest, jednak mial być boczny w plecy a jest boczny - boczny.
Rynek/Plac - Sochaczew. nigdy tam nie byłem w sumie a samo miasto odwiedzałem już ze 4 razy!
Momentami więcej ów wiatr przeszkadzał niż pomagał. Tak czy siak więcej jak 22-23km/h nie dało sie kręcić. Dla mojej jazdy wielkie znaczenie miało również siodełko. W tamtym roku cała zimę przejeździłem na Accencie a w tej śmigałem na Tokaido. Du-pa odwykła od jazdy na żelowym i innej nieco konfiguracji i w monetach kryzysu dawała ostro czadu.
Ciekawa ruina tuż obok drogi. Wygląda na czyjś dom ale opuszczony. Kolumny troszkę zalatują jakimś szlacheckim dworkiem.
Od Sochaczewa przez Łowicz aż do Głowna, jest piękne pobocze. Od Głowna do Strykowa droga zamieniła się na kilka kilometrów w koszmarnie wąska a ruch na niej wzrósł jeszcze bardziej. Tiry jechały po 5 na raz i co drugi na mnie trąbił. Tam również obtrabił mnie maluszek. Jakie było moje zaskoczenie, gdy ów dźwięk okazał się wydobywać z niebieskiego pudełka. Uśmiałem się a chwile później dostałem po uszach od Scanii:)
Na jednym z postojów koło sklepu zaczepia mnie pies i objada z połowy banana. To właśnie na tym postoju widzę pierwszą muchę wiosenną! Owa bidulka ginie w czeluściach psa, zjedzona. Widać banan to za mało!
Ciekawie odrestaurowana Warszawa tak daleko od stolicy:) Charakterystyczny szary lakier, przyodziewały również ówczesne syrenki i niektóre maluszki. To było coś, pierwszy lakier, a`la metalik - nie mat!
Za wiaduktem autostradowym, spotykam swojego naprzeciwnika - Carmelianę, której dziękuje z tego miejsca za to, że zdecydowała się po mnie wyjechać aż tak daleko.
Moge tylko powiedzieć... DZIEKUJE!
Siadamy i jemy Placek Pokoju. Posileni i nieco odpocząwszy ruszamy do Łodzi, gdzie dołącza do nas Aard.
Jedziemy bocznymi drogami, do dworca aby nabić nieco więcej kilometrów, ale moje nogi już nie czuja takiego disco jak wcześniej i po drodze mimo postoju na posiłek na przystanku, trasę Łódzką kończymy na dworcu Łódź Widzew.
Dziękuje z tego miejsca reprezentantom Łódzkim za odebranie mnie z trasy i obiecuje jeszcze do was zawitać, jako tylko ciepło nastanie większe. Dziś pod koniec trasy w puchowej kurtce grzałem się jak imbryk....
Mój wierny rumak!
SUMMARISE:
Miała być główna, ale nie wyszło. To bylo do przewidzenia, taka pogoda motywuje do jazdy. Będzie największy dystans Lutego! I tym sposobem, zrealizowałem zamiar powiększenia dystansu w lutym aby był większy niż w styczniu! brakowało mi 119 a zrobielm 160! Ponad!
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew