Poznańskie rowerowanie po Mazowszu - Modlin i okolice | Księgowy

Poznańskie rowerowanie po Mazowszu - Modlin i okolice || 59.57km

Sobota, 10 marca 2012 · Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
Dzień drugi rozpoczął się wcześnie. O godzinie 8 z minutami wszyscy domownicy już krzątali się po domu. Każdy pracujący zrozumie, że zegara biologicznego i biologicznego budzika nie da się przestawić w jedną noc. Prognozy nie zachwycały, miało padać, jednak wieść o tym, że do grupy dołączy Kasia, bardzo wszystkich ucieszyła. Zdecydowaliśmy się za wszelką cenę poczekać na nią, gdyż jechała z Warszawy. Po zakupach w Kauflandzie i wizycie w Pałacu w Jabłonnie, dojechała koleżanka.


W maksymalnie feministycznej grupie 3 kobiet, ruszam na trasę.
Kierunek Twierdza Modlin. Wiatr dość mały, a z nieba czasem coś kapało. Momentami nawet mocniej niż zakładaliśmy. Jednak gorące rozmowy i wesołe żarty powodowały, że nikt nie zwracał uwagi na pogodę.









W Nowym Dworze, spotykamy czekającego na nas od godziny Radka. Miał kapcia i jak to Radek, nie posiadał dętek. Magda całe szczęście miała na 28 cali, reszta bowiem grupy miała opony o mniejszej średnicy.

W pełnym składzie tego dnia, ruszamy na zdobywanie Twierdzy. Nie udaje nam się jednak pokonać największego przeciwnika – pogody. Twierdza jednak daje nam schronienie, i podczas, gdy następuje pogodowy szturm na mieszaną, Warszawsko-Poznańska grupę rowerzystów, my siedzimy w restauracji upajając się zupami i herbatami.

Rozmowy miały tak kwiecisty wątek, i tak wiele fabuł iż nie będę ich tu przytaczał. Historia wdowy po Stefanie i ciepłych kot-letów trudna jest bowiem do streszczenia w jednym opisie.

Gdy opuszczamy ciepłe pomieszczenie, z zadowoleniem zauważamy, że szturm nie powiódł się i pogoda na jakiś czas wycofała działa za mury twierdzy. Jechaliśmy więc dalej, szczęśliwi iż nie pada, lub przynajmniej nie leje!






Nie było lekko, gdy poprowadziłem trasę skrótem. Na celu maiłem bardziej krajoznawczą wycieczkę w głąb murów obronnych i nie spodziewałem się, że wewnątrz czerwono ceglanych obwarowań, nadal mamy zimę. Błoto woziło nas na wszystkie strony, koła uciekały a buty przypominały… sami się domyślcie co mogły przypominać bity utaplane w szarym ilastym mule.







Za Modlinem, żegnamy się z Radkiem i Kasią i w okrojonym zespole ruszamy do domu na przepyszna kolację!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa mniec

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]