Kryptonim OKO - cz 3 || 54.51km
Sobota, 2 czerwca 2012
· Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
Dzień sobotni nastał swoją nieprzebraną niewyjaśnioną czystością na niebie. Zapowiadali opady a tu czyściec a nawet błękiciec! Im jednak jutrzenka szła dalej za las tym na niebie pojawiał się coraz większy kwas...
Summa summarum gdy do godziny 13 nabywałem wiedzę z prawa geologicznego pogoda była już całkiem zmixowana. Jadąc więc po Agnieszkę do pracy wiało w lewy bok tak, że krawężnik nawiązał już flirt z moim przednim kołem. A przez owy wiatr nie mogłem tej znajomości ukrócić!
Mało tego owa znajomość nieomal nie doprowadziła do mojego rozstania z rowerem, gdy to jedno ze zbliżeń krawężnik/kolo przerodziło się w namiętny uścick!
Po pracy pojechaliśmy z Agusią do moich rodziców. Był obiad i były pyzy z truskawkami. Objedli my się, napili my się oranżady i pogadali my sę z rodzicami. Nawet pies skorzystał z owej wizyty bo został przeze mnie wyspacerowany. Staruszka już jest ale widać było, że cieszyła się z marszu u boku pajaca w obcisłych rowerowych gaciach:D
Po obiadku przytelefonowal do mnie Piotr i poprzez szybką rozmowę ustaliliśmy jeszcze szybsze spotkanie. 17.30 DĘBE!
Wraz z Agnieszką wróciliśmy więc najpierw do domu Jabłonnowego. Deszcz złapał nas tuz przed blokiem. I aby nie wejść cali mokrzy, czekaliśmy na przystanku który widać z naszego okna! Ludzie czekający na autobus nei mówili nic tylko ze zdziwieniem stwierdzili, ze gdy bus przyjechał, nie wsiedliśmy do niego.
Po przebraniu sie i przepakowaniu, udaliśmy się więc na docelowy kierunek naszej wycieczki. W okolicach Wieliszewa nad nami pojawiła się sina chmura. Zdecydowaliśmy skręcić w kierunku podwójnych rondek aby uniknąć ulewy. Udało się w sam czas, gdy tylko wjechaliśmy pod przystanek lunęło z nieba.
Piotr i Mary dotarli do rondek około 20 minut później. Połączonymi siłami przejechaliśmy szutrówką ul "Leśną" do Legionowa a dalej przy torach do Chotomowa i do lasu. Przez piaski i szutry Chotomowskich kniei przedarliśmy się do Rajszewa. Gdzie przy sklepie złapała nas kolejna fala deszczu. Odwalało nam więc srogo i nie mogło zabraknąć dzióbka na fejsa!
Po deszczu dość intensywnym przyszło piękne słońce i mogliśmy jechać dalej. Tym razem kierunek Jabłonna gdzie uraczyliśmy się grupowo piwem i przepyszną pizzą. Gadaliśmy śmialiśmy się aż do późnych godzin nocnych. Odprowadziliśmy naszych przyjaciół do torów po nocy, i dalej już sami wrócili do Serocka. A my do siebie spać.
Było zacnie!
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew
Summa summarum gdy do godziny 13 nabywałem wiedzę z prawa geologicznego pogoda była już całkiem zmixowana. Jadąc więc po Agnieszkę do pracy wiało w lewy bok tak, że krawężnik nawiązał już flirt z moim przednim kołem. A przez owy wiatr nie mogłem tej znajomości ukrócić!
Mało tego owa znajomość nieomal nie doprowadziła do mojego rozstania z rowerem, gdy to jedno ze zbliżeń krawężnik/kolo przerodziło się w namiętny uścick!
Po pracy pojechaliśmy z Agusią do moich rodziców. Był obiad i były pyzy z truskawkami. Objedli my się, napili my się oranżady i pogadali my sę z rodzicami. Nawet pies skorzystał z owej wizyty bo został przeze mnie wyspacerowany. Staruszka już jest ale widać było, że cieszyła się z marszu u boku pajaca w obcisłych rowerowych gaciach:D
Po obiadku przytelefonowal do mnie Piotr i poprzez szybką rozmowę ustaliliśmy jeszcze szybsze spotkanie. 17.30 DĘBE!
Wraz z Agnieszką wróciliśmy więc najpierw do domu Jabłonnowego. Deszcz złapał nas tuz przed blokiem. I aby nie wejść cali mokrzy, czekaliśmy na przystanku który widać z naszego okna! Ludzie czekający na autobus nei mówili nic tylko ze zdziwieniem stwierdzili, ze gdy bus przyjechał, nie wsiedliśmy do niego.
Po przebraniu sie i przepakowaniu, udaliśmy się więc na docelowy kierunek naszej wycieczki. W okolicach Wieliszewa nad nami pojawiła się sina chmura. Zdecydowaliśmy skręcić w kierunku podwójnych rondek aby uniknąć ulewy. Udało się w sam czas, gdy tylko wjechaliśmy pod przystanek lunęło z nieba.
Piotr i Mary dotarli do rondek około 20 minut później. Połączonymi siłami przejechaliśmy szutrówką ul "Leśną" do Legionowa a dalej przy torach do Chotomowa i do lasu. Przez piaski i szutry Chotomowskich kniei przedarliśmy się do Rajszewa. Gdzie przy sklepie złapała nas kolejna fala deszczu. Odwalało nam więc srogo i nie mogło zabraknąć dzióbka na fejsa!
Po deszczu dość intensywnym przyszło piękne słońce i mogliśmy jechać dalej. Tym razem kierunek Jabłonna gdzie uraczyliśmy się grupowo piwem i przepyszną pizzą. Gadaliśmy śmialiśmy się aż do późnych godzin nocnych. Odprowadziliśmy naszych przyjaciół do torów po nocy, i dalej już sami wrócili do Serocka. A my do siebie spać.
Było zacnie!
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew