Do pracy dzień 48! - Nigdy nie wiesz gdy nadejdzie koniec [*] || 31.93km
Bylo świeżo po kraksie a z czarnego auta unosił się dym. Gdy tylko dojechałem pomogłem w ogarnianiu sprawy. Było jeszcze kilka osób, które asystowały. Wyjęliśmy jednego pasażera z mercedesa bo kierowca sam był w stanie wyjść. Ułożyliśmy poszkodowanego w bezpiecznej odległości od pojazdu i pilnowałem go aby nie wyrywał się z ziemi. Chciał wstawać i wyrywał się do wstawania, ale wyraźnie nie czuł się tak dobrze jak kierowca.
Nie wiem kiedy i jak szybko, ale pojawiły się karetki. Żałuje że tak mało mogłem, chyba powinniśmy więcej uwagi poświęcić kierowcy opla. Byłem przekonany, że jest w ciężkim stanie ale po prostu nie ruszają go z samochodu... byłem ciągle obok pasażera z mercedesa.
Niestety zanim przyjechała karetka ten w czerwonym oplu już nie żył. Widziałem próbę reanimacji sanitariuszy, jednak nie trwała dlugo więc jak sądze poniósł śmierć na miejscu.
Tak wyglądały dwa pojazdy po wypadku.
Kierowca Mercedesa miał zielone i jechał spokojnie prosto. Spokojnie to znaczy bez hamowania wbił się w opla - na oko miał 90 lub 100 na liczniku, co nie zmienia faktu, że miał ZIELONE. Kierujący czerwonym oplem z niewyjaśnionych przyczyn chciał "przelecieć" na drugą stronę obwodnicy, mimo, jak sądzę czerwonego światła.
Najbardziej w tym wszystkim tknęło mnie to, że w miejscu gdzie czerwony samochód wytracił prędkość, zbijając sie w bok zielonego, zazwyczaj stoje czekająć na wjazd na Modlińską. Gdybym był na tych światłach pięć minut wcześniej i jak zwykle znużony stałbym na światłach czekając na zielone, mógłbym być w nieco gorszej sytuacji zdrowotnej...
Szok! Jedziesz i nie wiesz kiedy cię coś zabije. Jedziesz sobie 100km/h trzypasmowa droga i nagle pod koła pakuje Ci się ktoś z podporządkowanej... Nie znamy dnia ani godziny...
Przygnębiający dzień...
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew